poniedziałek, 14 stycznia 2013

Rozdział 1

Biegłam przed siebie. Jak najdalej od tego gnoja. Uciekałam przed domem, a więc rzeczą dla każdego najważniejszą. Nigdy nie kojarzył mi się z ciepłem, a tym bardziej z bezpieczeństwem. Było ciemno. Biegłam pustymi ulicami obrzeży Los Angeles. Nawet nie zwróciłam uwagi na wyjeżdżający zza zakrętu samochód. Zatrzymał się tylko kilka centymetrów przede mną. Nie widziałam kierowcy. Latarnie nie oświetlały dobrze tego miejsca. Osoba wyszła z auta. Po zarysie sylwetki można było poznać, że to średniego wzrostu mężczyzna.
- Nic ci się nie stało? - zapytał. Pokręciłam tylko przecząco głową i chciałam uciekać dalej, ale złapał mnie za rękę i zatrzymał - Nie miałem szansy cię zauważyć - szybko oddychałam. Towarzyszyła mi już porządna zadyszka. Łzy, które dosłownie kwadrans temu spływały po moich policzkach, z pewnością już zaschły - O co chodzi? Wyglądasz, jakbyś przed czymś uciekała - zainteresował się
- Tak, przed życiem - przygarbiłam się, czekając, kiedy w końcu mnie puści
- Proszę wsiądź do samochodu
- Chyba ogłupiałeś! Nie znam cię! - zamilkł na moment
- Chester jestem - przedstawił się.
- Fajnie... Możesz mnie puścić?
- Nie, bo boję się, że znowu wpadniesz pod czyjeś auto. Proszę, odwiozę cię do domu...
- NIE!!! - krzyknęłam i zaczęłam się wyrywać.
- Spokojnie - chwycił mnie za ramiona - Dlaczego nie chcesz wracać do domu? Przed kim uciekasz? - zapytał jeszcze raz ze spokojem
- Nigdy nie miałam prawdziwego domu. Nie chcę tam wracać. Właśnie stamtąd uciekłam - wyjaśniłam krótko. Czułam spływające po policzkach ciepłe łzy.
- Dobrze, nie pojedziemy do domu. Uspokój się i wsiadaj - poprowadził mnie do drzwi pasażera i wpakował do auta, po czym bez słowa zapiął pas i zatrzasnął drzwi. Po chwili byliśmy już w drodze do nikąd.
- Mam na imię Myiu - uniósł dystyngowanie brew - Po prostu Mia, ok?

- Dlaczego jesteśmy pod budynkiem Warner Bros Records?
- Prześpisz się w studio, a jutro pomyślimy, co zrobić dalej
- Ale moment... Jakie studio...O co chodzi? - Przejechaliśmy pod dosyć mocnymi reflektorami. A aucie na sekundę zrobiło się niemalże biało - Ja cię skądś znam... Czekaj, czy ty czasem nie jesteś członkiem Linkin Park, tego zespołu?
- A już miałem nadzieję, że jesteś jedną na milion, która nic o nas nie słyszała.
- Nie jestem fanką. Po prostu wpadło mi w ucho kilka utworów: In The End, What I've Done... To pewnie single?
- Tak - zaburczało mi w brzuchu. Zgięłam się w pół, starając się stłumić dziwny dźwięk wydobywający się z mojego żołądka - Czyli kierunek bar na parterze - zaśmiał się pod nosem.
- Naprawdę nie trzeba. Ja tylko się prześpię i uciekam z samego rana - Chester nie skomentował tego. Bez słowa przeszliśmy przez parking i mijając bramkę ochroniarza doszliśmy do czegoś pomiędzy barem, a małą restauracją. Chłopak podał mi kartkę z menu - Wystarczy hamburger - nawet nie spojrzałam na kawałek papieru. Siedzieliśmy przy pustym stoliku, czekając na zamówienie.
- Dlaczego uciekłaś? - zapytał.
- Wiesz, nie chcę o tym mówić - zawsze uważałam, że sprawy rodzinne są sprawami prywatnymi.
- Po prostu wyglądasz na osobę która jest pełnoletnie i mogłaby się po prostu wyprowadzić - stwierdził.
- Nie opuszczę domu, który został po mojej mamie. Gdyby nie ja, już dawno ojciec przerobiłby go w norę.
- Dobrze...Nie wnikam... Przepraszam - zjadłam to, co zamówiliśmy.
- Chodź na górę - pojechaliśmy windą na któreś z pięter. Chester prowadził mnie w coraz to węższe korytarze, aż w końcu otworzył drzwi do pomieszczenia pełnego sprzętu i instrumentów. Ściany pomalowane były w odcieniu mocnej pomarańczy, wpadającej lekko w czerwień. Przy największej ścianie stała ogromna czarna kanapa. Chłopak sprawnie ją rozsunął, rzucił kilka krwistoczerwonych poduszek i puszysty koc.
- Nie mamy tutaj nic lepszego. Czuj się, jak u ciebie - uśmiechnął się zachęcająco.
- Dziękuję za wszystko
- Nic takiego jeszcze nie zrobiłem
- Wystarczy, że dałeś mi nocleg i coś do jedzenia. Ojciec ochłonie, a jutro wrócę do domu - zajął się przewracaniem papierów z jednej sterty na drugą.
- Naprawdę chcesz to zrobić? Przecież on nie przestanie. Założę się, że to nie był pierwszy raz
- Zawsze jest szansa, że się zmieni.
- Chyba nie wiesz o czym mówisz... Też przeszedłem swoje - zmarszczyłam brwi - Nie musisz wiedzieć nic więcej
- A ty gdzie będziesz spać? - zmieniłam temat.
- Pewnie i tak nie zasnę. Będę pisać teksty. To najlepsza metoda na zabicie czasu - skuliłam się na kanapie i nakryłam kocem. Starałam się zasnąć, ale w obcym miejscu i z natłokiem myśli nie było to takie łatwe. Skupiłam się na dźwięku, jaki wydawał z siebie ołówek w połączeniu z kartką. Krótki i przerywany. Każde słowo pisane oddzielnie, jakby zastanawiał się, jak dobrze sformować swoje myśli. Leżałam tak już chyba z godzinę. Wpatrywałam się w sufit, na którym błąkał się szary cień ręki Chestera. Chłopak poruszył się i wstał. Owtorzył jakąś szafkę i zapewne coś z niej wyciągnął. Drzwiczki wysmyknęły mu się z dłoni i głośno trzasnęły. Zaklął cicho pod nosem. Odetchnęłam głęboko.
- Obudziłem cię - stwierdził.
- Nie spałam - sprostowałam
- Więc czemu leżałaś tak po cichu?
- Sama nie wiem... Nie chciałam ci przeszkadzać - przyznałam.
- Napijemy się? - zaproponował. Na biurku stała duża, butelka jakiejś drogiej wódki, której nazwy nigdy w życiu nie słyszałam.
- W zasadzie... Czemu nie - wręczył mi kieliszek z przejrzystym płynem. Wypiłam go szybko, energicznie odchylając głowę do tyłu - Huh... Mocne. Nie martwisz się o to, że jak będziesz pić takie trunki to wysiądzie ci głos?
- Mam to gdzieś - wymruczał i nalał sobie jeszcze raz.
- To narzędzie twojej pracy...
- Mam dość i mojej pracy i mojego życia. Myślisz, że na co dzień jestem takim dobrym wujkiem, który ratuje biedne, błąkające się po ulicach LA, dziewczyny? Jestem idiotą, tyle ci powiem! - kolejny kieliszek.
- Ja na co dzień też nie ufam takim idiotom
- Za brak zaufania - zawołał Chester, wznosząc tryumfalnie kieliszek w górę.  Wspominałam o tym, że mam słabą głowę? Po godzinie picia w takim tempie, zasnęłam. Nawet nie wiem, kiedy.

Moja głowa! Jestem idiotką. Wiem, że nie mogę pić, a mimo wszystko to robię. Z wielkim bólem otworzyłam zapuchnięte oczy. Leżałam na kanapie rzecz jasna, ale najwyraźniej, ktoś zrobił sobie z moich pleców poduszkę, bo nie mogłam się obrócić. Wymacałam coś ciepłego twardego i pokrytego włosami (bez skojarzeń, proszę! przyp. aut.). Chester spał z okularami na nosie.
- Ej... Obudź się! - wyszeptałam - Przesuń się chociaż! - powiedziałam nieco głośniej. Mój biedny mózg! O, uchyliły się drzwi! Przed nami stanęło dwóch chłopaków. Taki z afto (chodź nie był czarnoskóry) i drugi, całkiem przystojny. Miał na sobie koszulę w niebiesko - szarą kratę.
- Co tu się dzieje? - zapytał nieco prześmiewczo ten pierwszy.
- Nie widzisz? Leżę sobie, a wasz kumpel właśnie miażdży mi wnętrzności - ten z dziwnymi, acz ładnymi rysami zdjął go ze mnie. Nareszcie mogłam odetchnąć
- Dzięki - wydusiłam.
- Kim ty jesteś jeśli mogę spytać? - tym razem zwrócił się do mnie ten z pokręconymi włosami.
- Jestem Myiu - ten ładniejszy spojrzał na mnie swoimi przenikliwymi, czekoladowymi oczyma.
- Japońskie pochodzenie? - rzucił krótko. No tak, teraz wiem dlaczego wygląda inaczej, niż reszta w tym pokoju. Ewidentnie ma rysy z dalekiego wschodu.
- Raczej wielka pasja mojej mamy. Uwielbiała Japonię i wszystko co się z nią wiąże
- Mike - przedstawił się.
-Będę się zbierać - stanęłam na własnych nogach.
- Co? Gdzie? Jak? - wybełkotał Chester. Ten to ma wyczucie czasu.
- Do domu chłopie - ubrałam buty, chwiejąc się i próbując złapać równowagę.
- Zostaw mi swój numer, albo coś... Miła jesteś, wiesz? - szeptał. Złapałam jakąś pierwszą, lepszą kartkę i nabazgrałam na marginesie ciąg 9 cyfr. Na papierze wykaligrafowane było wiele słów, w większości nie pasujących do siebie. Wyjątkiem była drobna zwrotka napisana na samym środku:

I’ve given up
I’m sick of feeling
Is there nothing you can say?
Take this all away
I’m suffocating
Tell me what the fuck is wrong with me

5 komentarzy:

  1. Fajnie się zapowiada, masz fajny styl pisania, z chęcią przeczytam następny :3

    OdpowiedzUsuń
  2. No dobra, bo czasem trzeba przeczytać coś innego niż tylko same blogi GNR. To sobie wpadłam do Ciebie, bo Cię znam i lubię, jak piszesz, wiec fajna alternatywa.

    Ah, to rozumiem, że Mia ma jakiś tam problem z ojcem? W sumie, gdyby nie ona, to by z domu dawno zrobił melinę? To rozumiem, że to jakiś tam alkoholik, albo ćpun. Tak mi się wydaje. No to dziewczyna nie ma łatwego życia. Ale nie wiem, czy takie uciekanie, a potem wracanie, to jest dobre rozwiązanie. Albo w tą stronę, albo w tamtą...

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowne, ale czemu takie króciutkie? Czekam z niecierpliwością na więcej i dłużej, bo ledwo co się wczytałam, a tu już koniec! :c
    pozdrawiam i zapraszam do siebie :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Wow. Nieźle, ale krótko. Zaraz biorę się za czytanie dalszych części.
    Myiu nie ma zbyt fajnego życia, zastanawiam się tylko jak potoczą się dalej jej losy.
    A, i jeszcze jedno: blog dodany do linków :)

    OdpowiedzUsuń
  5. podoba mi się. Zapowiada się fajnie. Pyśka

    OdpowiedzUsuń