piątek, 22 lutego 2013

Rozdział 12



- Mike? Co ty tu… - brunetka była nieźle zaskoczona.
- Anna? Możesz mi wyjaśnić, co jest grane? – Mike stał w tym samym miejscu i wpatrywał się w jej mocno zaokrąglony brzuch. Nieme pytania same wypisywały się na jego twarzy
- Zostawię was samych – podeszłam do Chestera i reszty. Wszyscy weszliśmy do domu, dając im więcej prywatności. Joe bezczelnie podglądał parę, zerkając na nich zza firanki.
- Przestań – próbowałam go odciągnąć od okna.
- Daj popatrzeć! – co ja biedna mogłam zrobić. Nie miałam za grosz szans, by przepchnąć Mr Hahna z miejsca, w którym stał.
- Swoją drogą Anna wycięła niezły numer – zaczął Brad.
- Mówiła mi, że na początku rozpatrywała nawet opcję samotnego macierzyństwa. Nie chciała litości z jego strony – napotkałam zszokowane spojrzenia chłopaków – Nie wiem, jak to sobie wyobrażała. Chciała o niczym nie powiedzieć Mike’owi, a może uwzględnić tylko jego nazwisko w akcie urodzenia dziecka? – rozmyślałam na głos.
- A jak było z twoim ojcem – wspomniał Chester. Pierwsza  moja myśl, sprowadzała się do mojego ojczyma. Dopiero po chwili pomyślałam o Axlu Rose.
- Ale, czy twój ojciec nie siedzi czasem teraz w więzieniu? – wtrącił się Rob.
- To wszystko jest bardziej skomplikowane, niż mogłoby się na pozór wydawać. Na policji dowiedziałam się, że tak naprawdę człowiek, z którym męczyłam się przez tyle lat pod jednym dachem jest moim ojczymem.
- Nie mogłaś po prostu dowiedzieć się, kto jest twoim biologicznym ojcem i się z nim skontaktować. Nie ciekawi cię to?
- Rob, doskonale wiem, kto jest moim ojcem i nie jestem pewna, czy chcę się z nim skontaktować, czy chcę w to wchodzić.
- Jest mordercą, dilerem, albo prezydentem?
- Nie! Jest Axl’em Rose! – warknęłam – I skończmy proszę już ten temat – syknęłam. Spuściłam wzrok nie chcąc widzieć reakcji chłopaków. Dotychczas tylko Chester o tym wiedział.
- Btw chyba już po wszystkim – wskazał na coś za oknem Phoenix. Faktycznie Anna  siedziała w objęciach Mike’a
- To skoro główny cel naszego spotkania został zrealizowany, możemy rozejść się do domów – zawołał Brad – No co? – dostrzegł moje karcące spojrzenie.
- Wiesz, że to nie o to chodziło…
- Tak, tak… Jasne
- Chodźcie pozbieramy naczynia – zawołał Rob


- Mia?
- Hm… - bujałam się lekko na huśtawce i oglądałam rozgwieżdżone niebo. Chester usiadł obok mnie
- Nie chciałabyś może ze mną zamieszkać? – powiedział prosto z mostu
- Chaz… nie wiem, czy nie jest na to za wcześnie…
- Ale pomyśl o tym w ten sposób; niedługo rozpoczynamy trasę. Po dwóch tygodniach przerwy znów wyjedziemy na jeszcze raz tak długi czas.
- No dobrze, a mój dom?
- Mogłabyś go wynająć.
- A tak właściwie w charakterze kogo miałabym pojechać na tę trasę – dopiero teraz dotarło do mnie to, co do mnie powiedział - Nie ma powodu, bym z wami jechała
- Przede wszystkim jako moja dziewczyna – uśmiechnął się pod nosem – I jako współautorka tekstów?
- Tak… dwóch linijek w dwóch utworach – rzuciłam z sarkazmem
- Szukasz problemu tam, gdzie go nie ma – objął mnie ramieniem – Wracając do setna sprawy. Chcę tylko być przy tobie i mieć pewność, że jesteś bezpieczna

Kilka dni później
- Chester, gdzie jest moja kosmetyczka?! Miałam  wszystkie  torby, saszetki i tym podobne popakowane w dwóch kartonach pod oknem, ale je przestawiłeś i teraz…
- Zostawiłem ją w łazience, bo wiedziałem, że będziesz pakować się na trasę – zawołał z małego, ciemnego pokoju, który służył za garderobę. Za dwie godziny pod dom Chestera mieli zajechać chłopcy w dużym tourbusie. Zostawiłam sobie pakowanie takich użytkowych ważnych rzeczy na ostatni moment – Pamiętaj o tym, by zabrać ze sobą jakąś małą podręczną torbę z bluzą, koszulkami, bielizną… wiesz, takie najważniejsze rzeczy, bo reszta będzie schowana w bagażniku. Nie łatwo się do niego dostać, bo klucz najczęściej ma Mike i lubi go gubić po to, by przez następne pół dnia, przetrzepać busa w jego poszukiwaniu.
- Dobrze, że mi to mówisz…
Przynajmniej trzy razy upewniałam się, że wszystko mam. Sytuacja wyglądała bowiem następująco. Nie dość, że nie zdążyłam przenieść wszystkich swoich rzeczy z mojego domu do Benningtona, to teraz pakowałam się ponownie z kartonów do kilku walizek. Nonsens.


- Zapomnij. To ja od zawsze śpię nad Chesterem – zawołał Joe.
- Chłopie, o co ty się z nią kłócisz – zaśmiał się głośno Brad – Jak tak dalej pójdzie, nie dasz radę wskoczyć na górę. Na twój tyłek z podwójną siłą działa przyciąganie ziemskie
- Ty lepiej uważaj, żeby w twoim gnieździe na głowie nie zalęgły się jakieś słodkie, małe stworzonka
- Spierdalaj – syknął pod nosem i usiadł na jednej z sof z przodu auta.
- A ty Myia możesz po negocjować z Phoenixem, bo on śpi  obok
- Daveeee? – zawołałam, robiąc słodkie oczka. Chłopak akurat grał na Playstation – Mogę cię o coś prosić?
- Nie pożyczam kasy, gaci, ani telefonu – odpowiedział, nie odrywając się od swojego zajęcia. Nie mam zielonego pojęcia, jak przeżyję z nimi ten pierwszy miesiąc, a potem kolejne dwa.
- Nie o to chodzi…
- To wal śmiało.
- Mógłbyś zamienić się ze mną łóżkiem?
- Ale w sensie, że jak? – spojrzał na mnie, a jego samochód uderzył w filar mostu, przez co przegrał level – Cholera no, a szło mi tak dobrze!
- Miałam na myśli to, że chciałabym być bliżej Chestera… no wiesz…
- Nie licz na to, że będziecie się pieprzyć w busie. Tu słychać nawet, jak Joe puści bąka, a co dopiero…
- Nie musisz kończyć. Tak po prostu byłoby fajnie, ale jak nie to…
- Czekaj… Ugh! Niech już ci będzie – wstał i w kilka minut, przełożyliśmy wszystkie nasze rzeczy
- Dzięki wielkie, Phoenix
- Buziak się należy – wskazał palcem na swój lewy policzek. Pokręciłam głową z niedowierzaniem i szybko cmoknęłam go w żuchwę.
- A wy co tutaj? – Chester zmarszczył brwi.
- Twój wspaniały, nieoceniony przyjaciel, ustąpił mi właśnie miejsca, bym mogła spać obok ciebie – wyraz twarzy Benningtona nie co złagodniał, ale chyba nadal nie był w wyśmienitym humorze.
- Chyba nie jesteś zazdrosny, co? – podparłam się pod boki.
- A jeśli tak, to co?
- Chazzy…  - podeszłam do niego i objęłam w pasie – Serio? – dopytywałam, gdy nie odwzajemnił mojego uścisku.
- Jak cholera – cmoknął mnie w czoło.

14 komentarzy:

  1. Ooo ^^ Ta ostatnia część, czyli Linkini w autobusie mnie rozwala xD Przez tą "kłótnię" Brad' a i Joe' go spadłam z krzesła :D Jestem ciekawa, jak Mia przeżyje tą ich trasę. Życzę weny :S

    OdpowiedzUsuń
  2. - Nie pożyczam kasy, gaci, ani telefonu – odpowiedział, nie odrywając się od swojego zajęcia.

    :D boski Dave. jak pewnie zauważyłaś po one-shocie ostatnio strasznie go polubiłam.

    wyobrażam sobie jak musiało wyglądać godzenie się Anny i Mike'a
    -no to ten... brzuch Ci już... ładnie widać..
    -tak... ładna koszula
    *chwila krępującej ciszy*
    -wiesz... KOCHAM CIĘ, ŻYĆ BEZ CIEBIE NIE MOGĘ!!
    -och Mike
    *cmmok*

    OdpowiedzUsuń
  3. Kłótnia w autobusie cudna, aż pociekły mi łzy ze śmiechu, chociaż z całego rozdziału najbardziej spodobał mi się ten moment z kluczami do bagażnika... I jeszcze jedno: odczuwam okrutny niedosyt, bo spodziewałam się czegoś więcej...
    Dużo weny!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ojeeeej to taki fajny rozdział i w sumie to jest tu sama słodycz, no ale... fajnie, że Mick i Anna się pogodzili i że Mia wprowadziła się do Chazza, no i że jedzie z nimi w trasę... No taki fajny ten rozdział i w zasadzie to się zastanawiam, kiedy dasz tu Rosa XD

    OdpowiedzUsuń
  5. Chester jest cudowny *.* Uwielbiam go po prostu go uwielbiam....
    Tylko czekam kiedy jej się oświadczy - takie tam moje fantazje:)
    Bardzo mi się podoba i wiedz ,że kocham tego bloga tak samo jak wcześniejszego . Oba są cudowne.
    Przepraszam ,za tak krótki komentarz ale dzisiaj nie dodam nic bardziej sensownego ;)sorki.

    OdpowiedzUsuń
  6. Takie słodkie, ale zarazem takie zajebiste :D. Świetnie piszesz, też bym tak chciała. Co prawda czasem zjadasz kropki, ale co tam. Jest świetnie :D.
    Nie umiem pisać sensownych komentarzy, jakoś tak mam. Cóż, wiem, że będę wpadać :).
    Zapraszam do mnie, tak przy okazji. Też opowiadanie... Chociaż nie wiem, czy można to tak nazwać.
    Shadows-Of-Nights.Blogspot.Com

    OdpowiedzUsuń
  7. Słodki rozdział.
    Taki mega pozytywny i jak zwykle świetny! :)

    OdpowiedzUsuń
  8. zapraszam na kolejny one-shot :)
    www.chesterjaireszta.blox.pl

    OdpowiedzUsuń
  9. Oooo jak uroczo!
    Coś mi się widzi, że jeśli kiedyś w przyszłości pan Rose stanie Myi na drodze to będzie wrzało :)
    Cudny odcinek, można się naładować dobrą energią :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Joe puszczający bąki w małym busie... hahahahhahahahahah! rechoczę z tego! ;D świetny rozdział! Mike i Anna <33
    i zapraszam na nowy u mnie (w końcu!) http://love-heals-all-wounds.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. zapraszam na nowy rozdział :) www.chesterjaireszta.blox.pl

    OdpowiedzUsuń
  12. Nowy, Elektra powraca na pierwszy plan!
    Zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
  13. zapraszam na nowy u mnie :D
    http://love-heals-all-wounds.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń