Chłopaki zamknęli się w tylnej części busa. Wydaje mi się,
że w ruch poszły butelki z procentami, bo po pół godzinie zaczęło robić się
naprawdę głośno. Jedna osoba dorwała gitarę, ktoś inny z kolei zaczął miksować
coś na laptopie. Niezbyt mnie to interesowało, ponieważ wolałam spać. Podróż
bardzo mnie męczyła i nie mogłam doczekać się postoju.
Ktoś wybudził mnie z twardego i spokojnego snu. Lepkie ręce
krążyły pod materiałem mojej koszulki. Ciepły, pachnący alkoholem oddech nie pozwalał
mi normalnie myśleć. Mimo wszystko czułam, że to Chester. Nie chciałam się
irytować, chodź trochę przerażała mnie jego stanowczość.
- Idź spać, proszę – szepnęłam. Zatkał moje usta, swoimi
wargami. Starałam wyrwać się z jego uścisku, lecz wiadomym było od samego
początku, że nie mam na to większych szans – Przestań! – syknęłam w momencie, gdy nabierał powietrza. Bałam się. Nie
potrafiłam uwierzyć w to, że jest to ta sama osoba, którą poznałam dwa miesiące
temu. Nie dawał za wygraną i energicznie pociągnął za moją koszulkę, rozrywając
na strzępy jej materiał. Pisnęłam ze strachu. Na moim ciele pojawiła się gęsia
skórka. Nie wiem, jak wyglądał wyraz mojej twarzy, ale musiał wyrażać przede
wszystkim rozczarowanie postawą chłopaka. Nawet strach w tym momencie nie
liczył się tak bardzo, jak właśnie to. W przypływie adrenaliny udało mi się
przerwać kolejny z serii długich pocałunków i zaczęłam krzyczeć. Nie myślałam o
tym,kto mnie usłyszy. Najważniejsze było to, by otrząsnął Chestera z transu, w
jaki wpadł.
Mocne szarpnięcie wyzwoliło mnie spod ciężaru jego ciała.
Nie czułam wstydu tym, że jestem naga. Strach paraliżował mnie do szpiku kości.
- Co ty robisz?! – wrzasnął Shinoda. Uderzył swojego najlepszego
przyjaciela w twarz tak, że tamten osunął się na ziemię. Narzucił na mnie jakiś
materiał – coś co udało mu się chwycić w rękę. Wpatrywałam się w jeden punkt.
- Zrobił ci coś? – zapytał. Nie byłam w stanie otworzyć ust,
a co dopiero odpowiedzieć na pytanie, które jej zadał – Spójrz na mnie! –
rozkazał. Dopiero po chwili, gdy był pewien, że nie zrobię tego, o co prosi,
chwycił mnie za podbródek, koncentrując mój wzrok na swojej twarzy – Skrzywdził
cię?! – wrzasnął. Przestraszyłam się jeszcze bardziej i odpowiedziałam zgodnie
z prawdą
- Nie zdążył – właśnie w tym momencie, głos załamał mi się,
a po moich policzkach zaczęły płynąć pojedyncze łzy. Nie mam pojęcia, gdzie
ulotnił się Chester, ale najważniejsze, że nie było go w pobliżu. Za żadne skarby
nie chciała go widzieć.
- Ciii – szepnął mi do ucha i pocałował w czoło. Wzdrygnęłam
się – Nie bój się mnie – zaniosłam się jeszcze większym płaczem, nie mogąc
nabrać powietrza do płuc – Oddychaj skarbie…. Ciii- kołysał mnie w swoich ramionach.
Nie wiedziałam, jak długo jeszcze trwałam w takim stanie, ale po kolejnym
etapie – odrętwieniu, w końcu zasnęłam.
Ocknęłam się, gdy usłyszałam na zewnątrz brzęknięcia błachy,
rozmowy wielu ludzi i odgłosy silników samochodów ciężarowych. Przetarłam zapuchnięte
oczy i usiadałam na łóżku, zapominając o tym, że praktycznie niczego na sobie
nie mam. Owinęłam się kocem i wygrzebałam z torby, którą trzymałam pod łóżkiem jakieś
ubrania. Czmychnęłam do łazienki, mijając po drodze Brada. Szybko odświeżyłam
się i przebrałam. Nie miałam najmniejszej ochoty widzieć kogokolwiek z nich.
Wyszłam z busa, starając się rozeznać, w jakim mieście jestem
- Hej, Myia! – usłyszałam za sobą głos Mike’a. Odgarnęłam nerwowo
kosmyki włosów, które wpadały mi do oczu przez silny wiatr i przyspieszyłam –
Zaczekaj! – zawołał. Stanął obok mnie i położył dłoń na moim ramieniu.
- Mogę zostać na chwilę sama? – zapytałam retorycznie, ten
jednak szybko mi na nie odpowiedział
- Nie powinnaś. Nie wiem, co sobie myślisz i chyba to
najbardziej mnie przeraża – wyznał.
- Proszę cię Mike… Naprawdę nie wiem, jak mam ci dziękować
za to, co zrobiłeś dla mnie wczoraj, ale zamiast o tym rozmawiać wolałabym
raczej zapomnieć. Jesteś inteligentnym facetem i mam nadzieję, że to rozumiesz
- Naturalnie, że tak, ale jak wyobrażasz sobie twoje
najbliższe spotkanie z Chesterem. Nawet, gdybyś chciała go unikać… Nie dasz
rady.
- Mike, już raz zostałam skrzywdzona. Nie masz bladego
pojęcia, co teraz czuję. Naprawdę moja konfrontacja z Chesterem nie jest
najstraszniejszą rzeczą, z jaką muszę się zmierzyć w najbliższym czasie.
Straciłam zaufanie do wszystkich, rozumiesz? Dzisiaj bałam się wziąć prysznic w
łazience mimo, iż zamknęłam drzwi na zamek. Nie potrafię zaufać nawet tobie,
czy Bradowi. Przecież nic mi nie zrobiliście, a mimo wszystko oceniam was dokładnie
tą sama miarą, co Benningtona. Naprawdę potrzebuję trochę samotności – wyznałam
i ruszyłam do przodu. Tym razem Shinoda nie ruszył za mną
Wróciłam o zmierzchu. Wcale tego nie chciałam. W ogóle nie
wiem, czego chcę. Mam straszny mętlik w głowie. W pierwszej części busa – tam
gdzie sofy, telewizor i kuchnia (o ile można nazwać tak cześć pomieszczenia z
lodówką i mikrofalówką) siedział cały zespół. Zatrzymałam wzrok na czubkach
swoich butów i bez słowa poszłam na drugi koniec pojazdu. Krok w krok podążał
za mną Mike.
- Nie możesz dać mi spokoju? – rzuciłam.
- Myia, nie masz pojęcia, jak się wszyscy martwiliśmy.
Powiedziałaś mi, że potrzebujesz trochę czasu, a nie cały dzień. Szwędałaś się
nie wiadomo gdzie, po obcym mieście… Mogłoby ci się coś stać…
- Taaa jasne… - cały
czas byłam wielce naburmuszona. Tak bardzo nie chciałam się nikomu
uwywnętrzniać, ale z drugiej strony czułam, że jeżeli tego nie zrobię
eksploduję, lub co gorsza, zrobię coś głupiego – Mike…? – zawołałam, gdy ten
obrócił się na pięcie i chciał wyjść. Spojrzał na mnie z ukosa – Co ja mam
zrobić?- jęknęłam. Chłopak usiadł obok mnie i spojrzał mi głęboko w oczy
- A co czujesz? Co chciałabyś zrobić?
- Nie wiem… Instynkt podpowiada mi by jak najszybciej stąd
uciec. Przecież nic mnie tu nie trzyma. Chciałabym jednak wyjaśnić to z
Chesterem, ale boję się. Nie znam takiego Benningtona.
- Chester ma za sobą bardzo trudną przeszłość. Bywały
momenty, że było źle, fatalnie, a nawet beznadziejnie. Gdy pojawiłaś się w jego
życiu zaczęło być lepiej. Starał się. Sam nie wiem, co mam o tym wszystkim
sądzić. Tak jest na każdej trasie. Zmienia się nie do poznania, a później
żałuje wszystkiego co zrobił i pije. To naprawdę trudny facet, ale na pewno
dobrym wyjściem z tej sytuacji nie jest ucieczka. Nie dziwię ci się, że chcesz
to zrobić, ale w końcu nie jesteś z Chesterem od dziś i chyba moglibyście spróbować
porozmawiać. Naprawdę bardzo żałuje tego co zrobił i ma podobne rozterki, co
ty. Najchętniej szybko zakończyłby związek z tobą, bo boi się, że zrobi ci
krzywdę, ale nie chce tego, bo wiem ,że bez ciebie nie da sobie rady. Bardzo
cię kocha i sama rozumiesz… - chłopak dał mi bardzo dużo do myślenia, sprawiając,
że głowa, która jeszcze chwilę temu była
pełna moich własnych rozmyślań, zmieściła w sobie nieskończoną ilość kolejnych.
- Dziękuję, Mike. Naprawdę bardzo… - cmoknęłam go w
policzek.
- Nie ma za co. Żaden z nas nie wyobraża sobie życia bez ciebie.
Jesteś naszą najlepszą przyjaciółką, siostrą i bratnia duszą. Musimy już się
zbierać. Za godzinę wychodzimy na scenę. Proszę cię nie znikaj nigdzie, ok.? –
chwycił moje zimne dłonie i spojrzał głęboko w oczy, starając się wyszukać w
nich potwierdzenia.
- Obiecuję – zamknął mnie w szczelnym uścisku swoich ramion.
Już po chwili w powietrzu unosił się tylko zapach Shinody. On, jak i cały
zespół ruszyli odegrać jeden z setek wspaniałych koncertów.
Czekałam na to, kiedy wrócą. Było już dobrze po pierwszej w
nocy. Show dawno się skończyło, a oni nie wracali. O wpół do trzeciej do busa
wpadli lekko podchmieleni Brad i Phoenix, a za nimi reszta zespołu i Joe z
Mike’m prowadzący pijanego Chestera. Nie chciałam na to patrzeć. Pół japończyk
posłał mi współczujące spojrzenie i ułożył niemalże nieprzytomnego chłopaka na
kanapie, przykrywając kocem.
- Pozwalacie mu na to?! – syknęłam do Joe’go – Tak jest
codziennie?
- Słuchaj Myia, przy całej sympatii do ciebie, Chester ma
wolną wolę i nawet gdybyśmy chcieli coś wskórać nie damy rady. Jest strasznie
uparty.
- To nie znaczy, że nie możecie próbować! – jak można
pozwolić przyjacielowi na to by niszczył swoje zdrowie!
- Najpierw
wyjaśnijcie wszystko między wami, bo wydaje mi się, że to jest głównym
problemem
- Wiesz Joe… Jak możesz
- Myślisz tylko o sobie. Nie mam zamiaru go usprawiedliwiać,
bo to jak się zachował było okropne, ale zastanów się dlaczego próbował to zrobić.
Gdzie leży powód jego zachowania. Przesłuchaj sobie Hybryd Theory. Może wtedy
cokolwiek zrozumiesz… - wyszedł z busa trzaskając drzwiami.
Znowu ja tak?
Kolejny raz okazuje się, że wina leży po mojej stronie?
To cholernie niesprawiedliwe, ale o czym ja mówię. Życie jest
okropne. I to , co spotkało Chestera również.
Z samego rana weszłam do kuchni, zabrałam z lodówki jogurt i
usiałam razem z wszystkimi. Widziałam, jak Chester zerkał na mnie kilkakrotnie,
ale za każdym razem spuszczał wzrok, gdy napotykał nim moje świdrujące go na
wylot oczy.
- Chłopaki musimy sprawdzić rozstawienie sprzętu – zawołał
Mike
- Ale jak to, teraz? – Phoenix przeżuwał kolejną kanapkę,
popijając ją gorącym kubkiem czarnej kawy.
- Właśnie teraz
- Czekajcie, tylko ubiorę na siebie coś normalnego – zawołał
Chester
- Ty zostajesz – Wszyscy spojrzeli na Shinodę i domyślili
się, co jest grane. Bez słowa sprzeciwu opuścili tourbusa, zostawiając mnie i
Benningtona samych. Kompletnie nie wiedziałam od czego mam zacząć
- Robię herbatę, chcesz? – zapytałam, zrywając się szybko z
miejsca. Nie chciałam siedzieć bezczynnie i milczeć.
- Już piłem, dziękuję
- Chester
- Myia – zawołaliśmy jednocześnie. Zrezygnowałam w pół
słowa, dając mu dokończyć – Ja naprawdę nie wiem, jakim cudem… przepraszam,
najmocniej i najszczerzej, jak tylko potrafię. Nie mieści mi się w głowie, jak
mogłem chcieć… Ugh! – zasłonił twarz dłońmi
***
Było z tym rozdziałem sporo problemów, ale w końcu jest. Nie za długi, ale grunt, że napisany już na nowym i SPRAWNYM laptopie. Częstotliwość postów raczej się nie zmieni. Po prostu będą dłuższe. Planuję także kilka One - Shotów, także ten tego... komentujcie, bo nie wiem,kto to w ogóle czyta
Ja czytam xD Rozdział fajny, zaskoczyło mnie to, co Chester chciał zrobić. Mike to dobry przyjaciel i chyba jako jedyny naprawdę przejął się Myią.
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie na XVII rozdział: lost-in-your-mistakes.blogspot.com
OMG! CZESIU! NIEEEEEE! jak on mógł to zrobić? jak!? najpierw ratuje ją od ojczyma-tyrana, a teraz zachowuje się tak samo! Co za gnój! i jeszcze chleje parszywie! niech ona sobie dobrze przemyśli, jeżeli będzie chciała do niego wrócić!
OdpowiedzUsuńa Mike...<3
wgl uwielbiam jak opisujesz jej uczucia. to jest takie bardzo cudownie bosko realistyczne, takie magiczne. dziękuję!<3
No nie. Chester ostro przeholował! Ja rozumiem, przeżycia przeżyciami, ale to nie zmienia faktu, że powinien chociaż jakoś szanować Myię po tym, jak wyciągnął ją z tego bagna z jej "ojcem"... Nawet jeśli jest pijany.
OdpowiedzUsuńLiczę na więcej podobnych, pełnych emocji rozdziałów.
Dużo weny!
Oj niegrzeczny Chaz, niegrzeczny... Mam nadzieję,że się pogodzą. Życzę weny! :)
OdpowiedzUsuńo Boże. to było takie... rzeczywiste. poczułam się tak jakbym tam co najmniej była, ta cała panika, strach, złość... i ulga kiedy Mike go powstrzymał.
OdpowiedzUsuńPS. mogłabyś mnie powiadamiać o nowych? :)
To rzeczywiście cholernie niesprawiedliwe, że ona za każdym razem jest ofiarą i po części sprawcą. Nie mniej nie patrzą na Chestera jak tego złego. Ma duży problem i musi coś z tym zrobić, ale to nie takie łatwe rzucić picie w jeden dzień. To zawsze w człowieku siedzi. No nic, poczekam cierpliwie co napiszesz dalej :)
OdpowiedzUsuńŚwietny odcinek!
Zapraszam na one-shot :)
OdpowiedzUsuńNaprawde za*****ty ten rodział !!! Lubie jak Chester jest agresywny :D :* , ale mimo wszystko chce żeby nadal byli ze sobą. I mam takie wrażenie jakby Mike się zbliżał do Mii (ale to tylko moje odczucie, to może być tylko silna przyjażń :) ) Mam nadzieję że Mike nie odbije Mii Chesterowi. Życzę weny. :)
OdpowiedzUsuńJeeeej, jaki świetny! Dział trochę refleksyjny, ale lubię takie, jeśli wiesz o co mi chodzi. To co zrobił Chester, było złe, ale stawiając się na jego miejscu wszystko rozumiem. No to samo patrząc od strony Myii..no tak dalej i tak dalej, po co mam pisać, to co każdy napisał i przeczytał. Osobiście w większości wałkuję opowiadania yaoi, ale jako zwykły ff, twój jest u mnie na podium, no uwielbiam po prostu! Mam nadzieję, że będziesz dodawała działy często, bo jak to każdy wie - nie należę do cierpliwych osób. Bardzo jestem ciekawa, jak pociągniesz to dalej!
OdpowiedzUsuńJeszcze raz - genialny!
Całuję, Less :*
Nowy, zapraszam!
OdpowiedzUsuńKurde masz za duży talent do pisania b.dobrych opowiadań,
OdpowiedzUsuńni nie moment co ja gadam do pisania zajebistych opowiadań.
Podziel się tym talentem :)
Ciekawe co będzie dalej czy Myia mu wybaczy :>
oby mu wybaczyła
kurde jak to czytałam miałam łzy w oczach wzbudzasz swoim opowiadaniem we mnie mnóstwo emocji:)
Jestem ciekawa co będzie dalej i nie mogę się doczekać kolejnego:)
+ wiem jestem zła nie zawsze koomentuje ale ZAWSZE CZYTAM ! c: