czwartek, 24 stycznia 2013

Rozdział 7



Bennington dzwonił do mnie kilkakrotnie. Za każdym razem odrzucałam połączenie. Najzwyczajniej w świecie nie byłam gotowa na rozmowę z nim. Targał mną taki ogrom emocji. Naprawdę traktowałam go, jak najlepszego przyjaciela. Człowieka, który pomógł mi, kiedy bardzo tego potrzebowałam. Zależało mi na jego losie, samopoczuciu, ale nie kochałam go. Jeszcze. Nie chciałam mu dawać szansy, ani złudnych nadziei, że coś się w tym kierunku odmieni. Podniosłam się z podłogi i poszłam na gorę wziąć prysznic. Zimna woda spływała po moim ciele, pozwalając mi się skupić na czymś innym.  Położyłam się do nowego sosnowego łóżka w mojej nowej sypialni. Jutro na szczęście idę do pracy.

- Z ciebie to już normalnie celebry tka, a nie kasjerka – rzuciła kąśliwą uwagę moja ‘koleżanka’ z pracy
- O co ci chodzi? – przełknęłam ostatni kęs kanapki. Miałyśmy właśnie 15 minutową przerwę śniadaniową.
- Pewnie niedługo zrezygnujesz z pracy i będziesz udawać, jaka to z ciebie wielka pani – kontynuowała.
- Daj sobie spokój. Nie mam pojęcia o czym mówisz – wstałam z krzesła i wyszłam na halę.
- Nie zapomnij zajrzeć do kiosku, kiedy będziesz wracać do domu – zawołała za mną.

Nie wierzę! Stoję, jak głupia przed wystawą z gazetami i oczom nie wierzę. Na pierwszej stronie jednego, z najpopularniejszych śmatławców moje zdjęcie. Moje i Chestera w restauracji. „Nowa dziewczyna Chestera Benningtonw”- głosił tytuł wypisany wielkimi bukwami.  Uśmiechamy się do siebie szczerze. Siedzimy bardzo blisko siebie. Nie wiem, kiedy je zrobili. Przecież to tak nie wyglądało. Każdy siedział w podobnej odległości od siebie. Linkini się wydurniali, więc oczywiste, że mieliśmy niezły ubaw.
- Pani coś kupuje, czy wychodzi? – wybełkotał podstarzały sprzedawca, wychylając nos znad gazety z krzyżówkami.
- Do widzenie – ocknęłam się i wyszłam na ulicę.  Wracając do domu , miałam wrażenie, że wszyscy na mnie patrzą, co oczywiście było nie prawdą. Wpadłam do domu i zamknęłam drzwi, ciężko dysząc.  Pierwsza moja myśl: zadzwonić do Chestera. Po dłuższym zastanowieniu i ściskaniu w dłoni mojego telefonu, stwierdziłam, że nie AM to sensu. Nie po tym, jak pożegnaliśmy się wczoraj wieczorem, a na nie odbierałam połączeń od niego. Boże, z perspektywy czasu, jakie to było dziecinne! Wstawiłam wodę na kawę. Muszę czymś się zająć. Nie było już nic do sprzątania. Nie miałam nawet gitary. Może by coś ugotować? Nie byłam w tym za dobra, ale miałabym zajęcie. Wyciągnęłam jedyną w tym domu książkę kucharską. Może jakieś ciasto? Sernik z kawałkami brzoskwini wyglądał przecudownie, ale znając moje zdolności, wyjdzie z niego niski zakalec. Trudno. Spisałam na kartce listę produktów, których potrzebuję i wybrałam się do supermarketu (oczywiście nie do tego, w którym pracuję). Stojąc przy kasie zauważyłam nastolatkę, która mierzyła mnie swoim rozkapryszonym wzrokiem. Odpowiedziałam jej tym samym i zapłaciłam za swoje zakupy, odwożąc koszyk na swoje miejsce i wychodząc ze sklepu.
- Szmata – usłyszałam za sobą. Ta sama dziewczyna  przeszła blisko mnie, uderzając mnie swoim ramieniem.
- Ej, nie pomyliło ci się coś czasem? – zwróciłam się do mniej
- A tobie? Czy mam już się do ciebie zwracać Pani Bennington
- Słucham?! Dziecko idź o domu i poczytaj sobie lekturę, a nie wsadzaj nosa w nie swoje sprawy – zachowałam trzeźwość umysłu i opanowanie. Obróciłam się na pięcie i poszłam w drugą stronę. Co za tupet! Po dziesięciu minutach byłam już w domu, ale odeszła mi cała ochota na pieczenie i picie, chłodnej już, kawy. To jet po prostu niepojęte! Jak można być tak bezczelnym! Zadzwonił mój telefon
- Halo?
- Cześć Myiu, tu Mike. Czytałaś gazety
-Niestety tak. To jest nienormalne! Jakaś dziewczyna zaczepia mnie na ulicy wyzywając od ‘szmat’, koleżanka z pracy nazywa mnie celebrytką…
- Chester stara się to wszystko jakoś wycofać
- Przecież, kto chciał to już przeczytał. Jest jeszcze Internet.
- Jak się trzymasz?
- A jak myślisz? Liczę na to, że wszystko ucichnie… Przecież nie każdy interesuje się Linkin Park, prawda?
- Jasne, tylko jakieś parę milionów ludzi…
- Oczywiście… Ty zawsze wiesz, jak mnie pocieszyć – rzuciłam z sarkazmem.
- Mogę cię o coś zapytać? – Zastanów się 121464845 razy Mia, powtarzał mój instynkt samozachowawczy
- No?
- Co się wydarzyło między tobą, a Chesterem? Jest jakiś taki… dziwny – Ha mówiłam! Zamknij się Zdrowy Rozsądku!
- Nic ważnego.  Będę już kończyć. Jestem zajęta. Dziękuję za telefon – odklepałam formułkę i szybko się rozłączyłam. Włączyłam telewizor. Akurat leciał Edward Nożycoręki. Będę ryczeć, jestem tego pewna. Całe szczęście, że trafiłam właśnie na ten film. Był jednym z moich ulubionych i dzięki temu mogłam zapomnieć choć na chwilę o tym, co mnie dręczy. Siedziałam z kieliszkiem wina i ryczałam przy każdej ze smutniejszych scen. Zadzwonił dzwonek do drzwi. Niechętnie odeszłam od telewizora.  Przekluczyłam drzwi i wsadziłam nos w szparę pomiędzy framugą, prawie go sobie przytrzaskując
- Chester?
- Mogę wejść?
- Yyy… Jasne – wpuściłam go do środka
- Płaczesz? – zmartwił się, a jego twarz posmutniała
- Oglądam Edwarda Nożycorękiego – wyjaśniłam. Jego twarz wyglądałe teraz, jak: Ehhh te kobiety – No co? – zrobiłam minę niewiniątka – Chcesz coś do picia?
- Może być woda – przytaknął i poszedł za mną do kuchni – Wiesz, udało mi się wywalczyć sprostowanie w tej gazecie
- Super
- Przepraszam cię, za to w aucie – przerwał na chwilę – Wczoraj wieczorem
- Nie ma sprawy – powiedziałam, starając się na niego nie patrzeć
- Nie chciałbym, żebyś czułą się niekomfortowo – stanął bliżej mnie. A jak mam się teraz czuć, panie Bennington?  Proszę, po prostu o tym zapomnij i nadal bądź moją najlepszą przyjaciółką – chwycił mnie za ramiona
- Chazzy – spojrzałam mu prosto w oczy – To nie tak, że zaczęłam cię inaczej spostrzegać. Nadal bardzo cię lubię. Zareagowałam tak odruchowo. Zaskoczyłeś mnie.
- Na pewno wszystko między nami ok.?
- Tak. Wiesz o czym pomyślałam dzisiaj, kiedy zobaczyłam te nagłówki w gazetach? O tobie. Jak ty się z tym czujesz. To chyba najlepszy dowód na to, że wszystko w porządku – uśmiechnął się szeroko – Chodź do salonu to zdążę obejrzeć jeszcze końcówkę – zdążyłam obejrzałam resztę filmu, w miedzy czasie nalewając nam wina.
- Ja też chciałam cię przeprosić 
- Za co?
- Nie odbierałam od ciebie telefonów. To było niesamowicie dziecinne, Chester.
- Zasłużyłem sobie – odpowiedział, ale już z uśmiechem
 ***
Krótko, bo nareszcie dostałam tak długo wyczekiwaną przeze mnie biografię Slasha :D

4 komentarze:

  1. Ah, te gazety, same prawdziwe i potrzebne informacje. Zygac mi sie chce jsk i tym myśle, nienawidzę czytać gazet. Grrr...-,-
    Chazz i Mia są slodcy, ale nie aż tak, zeby sie tym jarać, jeszcze... znów zadnego ambitnego komentarza... źle ze mną.
    Ah, biografia slasha... podobno w marcu ma być jakaś nowa...

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajne, ale z tymi gazetami nieco chamskie. A ta dziewczynka w sklepie... jeszcze gorsza.

    Czekam, zapraszam do siebie, Bennoda już jest ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Trochę literówek, ale i tak miło się czyta. Fabuła robi się coraz ciekawsza ;D Edward Nożycoręki - też przy nim płakałam XD

    OdpowiedzUsuń
  4. Jejku przeczytalam w ciagu 30 min. Wszystkie rozdzialy i jestem zachwycona. Jest 1:36 w nocy a a czytam twgo bloga. No poprostu tak mi sie spodobalo to opowiadanie ze masakra! Genialne, genialne, genialne i nie da sie tego inaczej powiedziec. Czekam na dalszy ciag! ;** <3

    OdpowiedzUsuń