niedziela, 7 kwietnia 2013

Rozdział 17



Kolejnym dłuższym przystankiem na trasie był Nowy Jork  Zakwaterowano nas w czterogwiazdkowym hotelu pełnym biznesmenów w garniturach i pań z pudlami. Zupełnie tam nie paskowaliśmy, ale cóż na to poradzić. Groźba, że wylecimy pojawiła się, kiedy Joe z Mike’m zakleili Chesterowi drzwi i wypełnili przestrzeń pomiędzy nimi papierem toaletowym. Doniosła na nich uprzejma pani znad przeciwka.
Zamknęliśmy się więc wszyscy w pokoju  Joego, przynieśliśmy kilka butelek z procentami, zakąski, dobrą muzykę i zrobiliśmy największą imprezę na trasie. Byłam bardzo zdumiona, że Chester nawet nie spojrzał w stronę alkoholi. Zamiast tego popijał sok, colę i różne inne napoje. Mike zerkał na mnie co chwilę z przeciwległej kanapy, niesamowicie mnie tym denerwując. W pewnym momencie Chester rzucił, że idzie do kibla.
- Możemy pogadać? – zaczął Shinoda.
- Czemu nie…
- Ale nie tu. Chodź za mną… - złapał mnie za rękę i pociągnął do swojego pokoju.
- No słucham, co co chodzi? – po akcji na próbie nasze relacje nadal nie wyglądały najlepiej
- Myia ja… Nie mogę patrzeć na to, jak znowu zbliżacie się do siebie z Chesterem – rzucił. Stałam gapiąc się na niego z szeroko rozwartymi oczami.
- Jaja sobie robisz?! Świetny żart! Możemy wracać do pokoju Mr Hahna? – odwróciłam się na pięcie chcąc wyjść z pomieszczenie, ale Shinoda zablokował drzwi, przykuwając mnie ramieniem do drzwi.
- Kiedy cię poznałem. Boże… Nadal nie wiem, co się ze mną dzieje w twoim towarzystwie, ale jesteś taka… kiedy spojrzałem w twoje oczy widziałem swoją przyszłość, rozumiesz? Życie, rodzinę, dzieci.. Cały świat.
- Mike, co ty piłeś? Opanuj się proszę i puść mnie – syknęłam.
- Zakochałem się w tobie, rozumiesz?! Wtedy w teatrze… odwzajemniłaś pocałunek, więc jednak ci zależy…
- Jesteś moim najlepszym przyjacielem. Mogę na tobie polegać, zwierzyć się ze wszystkiego, ale nic więcej. Twoja żona spodziewa się dziecka. Naprawdę masz kogo kochać, więc pozwól mi również ‘kochać’ i nie poruszaj nigdy więcej tego tematu. Szanuję twoje uczucia, więc proszę, ty uszanuj moje – Chłopak spuścił głowę, a chwilę później podniósł ją gwałtownie, muskając moje usta. Odsunęłam ją znacząco na bok – Powinniśmy ograniczyć nasze kontakty. Do minimum – z całych sił, wyrwałam się z jego uścisku i wyszłam na korytarz, wracając do swojego pokoju.

Wczesnym rankiem zjawiłam się w restauracji na śniadanie. Nie zmrużyłam oka. Zdziwiłam się, widząc na dole Chestera. Kto, jak kto, ale on nigdy nie wstawał przed 10, jeśli nie musiał. Zgarnęłam na talerz dwie kanapki z bogato zastawionego „Szwedzkiego stołu” i dosiadam się do niego.
- Marnie wyglądasz. Sądziłem, że poszłaś spać, bo kiedy wróciłem do Joe'go, ciebie już nie było.
- Byłam zmęczona, ale jakoś nie potrafiłam zmrużyć oka – spostrzegłam w dłoni chłopaka kubek z kawą zamówioną gdzieś po za hotelem. Tu parzyli okropieństwo.
- Podzielisz się?
- Jasne. Możesz wypić nawet całość. Mi dzisiaj już chyba nic nie pomoże. Też nie spałem, przez hałas za ścianą. Co mnie pokusiło, żeby brać pokój obok Mr Hahna?
- Zawsze mogłeś przyjść do mnie – rzuciłam automatyczne. 

Po południu poszliśmy na miasto do jednego z ogromnych kasyn. Cześć z nas, jak Rob i Brad próbowali swojego szczęścia w grach hazardowych, reszta po prostu spędziła miło czas, popijając różne kolorowe drinki. Osobiście wypiłam tylko dwie szklanki soku, żeby dotrzymać towarzystwa nietykającemu alkoholu Chesterowi.
- Czy mi się wydaje, czy przy barze siedzi nowy gitarzysta Guns N’ Roses – Ron "Bumblefoot" Thral? – zawołał Brad – Nie wiem, jak wy, ale idę się przywitać – Delson stanął na nogi, starając się złapać pion i kołysząc się na boki podszedł do gitarzysty „Pistoletów i Róż”. Rozmawiali przez chwilkę, na co zbytnio nie zwracałam uwagi.
- Ej, Myia chodź poznać Axl’a Rose!!! – krzyknął na pół lokalu. Wmurowało mnie w fotel. Z całych sił miałam nadzieję, że nie mówi do mnie – No Myia! Chester Zawołaj ją! – Bennington zerknął na mnie, widząc przerażenie w moich oczach.
- Myia – szepnął – Może to nie jest taki głupi pomysł  – sama nie wiedziałam, co mam o tym myśleć, ale czas leciał, a taka okazja mogła się już nie powtórzyć. Wstałam od stolika i podeszłam nieśmiało do stojących przy barze mężczyzn.
- No nareszcie! Czekamy tu na ciebie i czekamy… - zaśmiał się Brad. Oby tylko nie wypalił prosto z mostu, że Axl jest moim biologicznym ojcem. To było bardzo dziwne uczucie – stać naprzeciwko faceta, który ma ten sam odcień włosów i kształt oczu, co ty.
- Cześć, jestem Axl – przedstawił się wyciągając rękę. Spodziewałam się czegoś bardziej… sztywnego, tymczasem zaczął rozmowę bardzo na luzie. Może tylko ja tak bardzo się denerwowałam. Rozpoczęliśmy krótką rozmowę: Jak to się stało, że jestem na trasie z Linkin Park, Gdzie mieszkam na co dzień. Jakimś sposobem nasza rozmowa zeszła na rodzinę. Axl skarżył się na to, że na starość został sam na palec.
- Twoi rodzice muszą być z ciebie dumni. Ty na pewno nie wystawisz ich do wiatru.
- Moja mama nie żyje – odpowiedziałam krótko.
- Oj…. Przykro mi. Mimo wszystko ojciec…
- To skomplikowane, naprawdę nie chcę o tym rozmawiać. Było mi bardzo miło cię poznać – wstałam od stolika, napotykając za sobą Chestera. Dzięki Bogu, był przy mnie. Wróciliśmy do hotelu. Wokalista tak, jak wczoraj zatrzymał się przy drzwiach mojego pokoju
- Trzymaj się, skarbie – cmoknął mnie szybko w czoło, najwyraźniej bojąc się, że zaprotestuję
- Chazz… Proszę… Zostań ze mną – chwyciłam jego dłoń  - Nie mogę… Nie chcę… - zaczęłam się jąkać. Spojrzał mi głęboko w oczy i powoli przysunął swoją twarz do mojej. Zatrzymał usta milimetr od moich, czekając na mój ruch. Musnęłam jego wargi. Złączyliśmy swoje języki w długim i namiętnym tańcu.  Weszliśmy do mojego pokoju. Chester zamknął kopnięciem drzwi. Nie zastanawiając się wiele, rozpięłam jego koszulę. Szybko pozbawiliśmy się ubrań i wylądowaliśmy w hotelowym łóżku. Chester przygniatał mnie swoim ciężarem. Jego wilgotną od potu skórę czułam na całej powierzchni swojego ciała. Spędziliśmy połowę nocy na samo zadowalaniu siebie. Wyłączyłam myślenie i dałam ponieść się temu, co pragnęło moje serce.
- Jesteś już zmęczona, nie? – zaśmiał się pod nosem, szepcząc mi na ucho.
- Pewnie tak samo, jak ty. Oboje nie spaliśmy od 48h – odpowiedziałam cicho., nie otwierając oczu. Krew cały czas szumiała mi w uszach, a  bicie mojego serca słyszalne było zapewne w całym pogrążonym w ciemnościach pokoju.
- Nie żałujesz? – zapytał.
- Nie – odpowiedziałam pod dłuższym zastanowieniu. Położył rękę za moją głowę. Wtuliłam się w niego mocniej i zasnęłam.

Czwarta nad ranem. Myślę nad wszystkim, co wydarzyło się wciągu ostatnich dwóch dni. Popijawa, konfrontacja z Mike’m, spotkanie z moim biologicznym ojcem i finał w łóżku z Chesterem. Ciężko mi to wszystko ogarnąć. Wychodzę na balkon. Muszę się przewietrzyć. Wyswobadzam się delikatnie z obejmujących mnie w talii dłoni Chestera. Desperacko potrzebuję świeżego powietrza. Opieram się o lodowatą barierkę. Na pewno niczego nie żałuję. Sprawa Axla  – myślę, że powinien poznać prawdę. Co zrobi z tą wiedzą, to drugorzędna kwestia, ale chcę, żeby miał pojęcie o tym, że gdzieś na świecie jest jego córka. Chester… Kocham Go, chcę z nim być i nigdy z niego nie zrezygnuję. Mike… Zaskoczył mnie swoim podejściem do mojego związku z Benningtonem I przede wszystkim tym, że czuje do mnie coś więcej. Totalnie niespodziewane i nie mające racji bytu. Całą ta kwestia w żaden sposób nie może zaważyć na przyjaźni chłopaków i to jest mój priorytet. Dobrze, że Chester  nie ma możliwości  czegokolwiek się domyśleć. Przynajmniej na razie.
- Nie  śpisz? – ciepłe ramiona objęły mnie czule.
- Zrobiło mi się jakoś tak duszno? Wracamy do łóżka? – zapytałam.
- Jasne – zamilkł na moment – Myia, co planujesz zrobić względem twojego biologicznego ojca. Powinien wiedzieć, że…
- Tak, tak tak… wiem. Powiem mu jutro. Podobno gra z zespołem na tym samym festiwalu, co wy. Będziemy mieli więc okazję, by szczere porozmawiać.

4 komentarze:

  1. Nareszcie pojawił się zagubiony tatuś!
    Dobrze, że Myia chce mu powiedzieć prawdę, mogą stworzyć całkiem niesamowitcie-normalną rodzinę.
    I tak końcówka z Chesterem ach... znów wszystko jest w kolorach tęczy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. No, wreszcie coś się dzieje z Axlem, szczerze, czekałam na to.
    Mam wrażenie, że z rozdziału na rozdział Myia staje się bardziej dojrzała :)
    Zgadzam się z koleżanką powyżej, końcówka była przepiękna, wreszcie wszystko wygląda tak, jak powinno od samego początku :)

    Zapraszam na mojego nowego bloga: dreaming-diaries.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękny rozdział, mam nadzieję, że Chester tu nie wróci do alkoholu i, że Myia mu maksymalnie zaufa, bo kocha Go naprawdę mocno :)
    I ojciec... jestem ciekawa co będzie dalej, jak potoczy się rozmowa - czekam więc na kolejny rozdział !

    OdpowiedzUsuń
  4. Nominowałam cię do The Versatile Blogger Award!!!

    OdpowiedzUsuń