poniedziałek, 24 czerwca 2013

Rozdział 19



- Nareszcie – usiadła na dużym, skórzanym fotelu.
- Stęskniłaś się za domem, co? – stanął za nią rozmasowując jej barki i muskając chłodnym czubkiem nosa delikatną skórę na jej szyi.
- A to jest mój dom? – zapytała nieśmiało.
- No wiesz co?! Powinienem się obrazić. Dobrze wiesz, że tak! – wsunął chłodne dłonie pod jej koszulkę. Na jej ramionach pojawiła się gęsta skórka.
- Masz lodowate ręce – szepnęła, opierając się swobodnie o oparcie. Chwycił jej podbródek , odchylając głowę  dziewczyny do tyłu, by móc ją pocałować.
- Chazz, masz tu  łazienkę z dużą wanną? – zaśmiała się, kiedy  odsunął od niej swoje wargi.
- Oczywiście, że tak. Przecież to jedna z najważniejszych rzeczy  w domu!
- Po prostu wcześniej nie zauważyłam…
- Bo zawsze korzystałaś z łazienki na parterze. Chodź – pociągnął ją w górę tak, że momentalnie stanęła na nogach – Musisz nadrobić zaległości – chwilę później oboje weszliśmy do ogromnej białej łazienki z przeszkloną ścianą, od zewnątrz gęsto zarośniętą kwitnącym bluszczem. Chester odkręcił ciepłą wodę, a Myia rozpięła bluzę i ściągnęła koszulkę. Zagwizdał na widok dziewczyny w samym staniku. Ich spojrzenia spotkały się w lustrze. Bennington zaszedł ją od tyłu, kładąc ręce na jej biodrach i delikatnie nimi kołysząc.
- Tak, wiem. Najchętniej brałbyś mnie tu i teraz, ale trochę romantyzmu – odwróciła się przodem do jego twarzy – Mamy wielką wannę pełną ciepłej wody i masy bąbelków, szkoda byłoby z tego nie skorzystać – rozpięła guzik od spodni i zrobiła kilka kroków bliżej okna. Chester obserwował jej ciało, pożerając ją wzrokiem. Nie wytrzymał i przyciągnął ją do siebie, błądząc dłońmi na wysokości jej talii. Nawet nie spostrzegł się, kiedy wylądował z ubraniami w wodzie. Myia zdarła z niego przemoczone ciuchy.
- Trudno w to uwierzyć, ale nigdy nie robiłem tego w wannie – oboje wybuchli niepohamowanym śmiechem.
- Kocham cię – przygryzła jego wargę. Po wszystkim, Chester wyciągnął dziewczynę z wanny i przeniósł ją na rękach do sypialni.
- Pomoczymy całą pościel! Postaw mnie na ziemi, Chazz! – on jednak nie zwracał uwagi na jej protesty i położył ją do łóżka wsuwając się obok i nakrył ich szczelnie kołdrą – usłyszeli na dole telefon.
- Nie idź… - zawołała błagalnie. Było jej tak dobrze.
- Nie chce mi się. Tu jest zbyt wygodnie – przytulił ją do siebie jeszcze mocniej, przymykając oczy.

- Masz wszystko? Poczekaj… Jak ty zawiązałeś ten krawat? – zachichotała. Bennington denerwował się tak mocno chyba tylko podczas pierwszych występów z Linkin Park. Czuł silny ucisk w żołądku i odruchy wymiotne. Dzisiaj miało się rozstrzygnąć wszystko. Rozwód małżeństwo, opieka nad dziećmi, ewentualne spotkania ect. Szczerze wątpił w to, by udało mu się dostać prawo do opieki. Nie był matką. Nie był nawet przykładnym ojcem, bo co to za rodzic znikający na parę miesięcy w ogólnoświatowych trasach? Nie byłby w stanie chodzić nawet na głupie wywiadówki do szkoły. Nie mógłby odrabiać z dziećmi zadań domowych, odwozić i odbierać ich codziennie ze szkoły, a nawet czytać bajek na dobranoc. To wszystko robiła Samantha. Dopiero teraz widział, ile ta niepozorna i niska kobieta robiła rzeczy. Zajmowała się dzieciakami, domem, zawsze znalazła czas na to, by zadzwonić i zapytać go, jak się ma. Kiedy wracał do domu, znajdował w szafie czyste koszulki, a w kuchni obiad, jednak czegoś zabrakło? Chyba tego co najważniejsze w małżeństwie: miłości. Był obowiązek i przywiązanie, ale zabrakło namiętności, której teraz z Myią, ma nawet nadto. Nie śmie wątpić w to, że dziewczyna również stanęłaby w przyszłości na wysokości zadania.
- Wyobraź sobie, że nie chodzę codziennie na rozprawy do sądu – dodał po chwili ciszy, kiedy brunetka, spojrzała na niego kątem oka.
- Bardzo śmieszne – mruknęła pod nosem – Trzymam kciuki – cmoknęła go w policzek, czując intensywniejszy, niż zwykle zapach jego perfum.

- Mike? Co ty tu robisz?
- Słyszałem, że Chester pojechał do sądu. Chyba powinniśmy porozmawiać.
- Nie wiem, o co ci chodzi
- Nie rób ze mnie głupka. Doskonale wiesz, co mam na myśli. Nie traktuj mnie jak cholernego powietrza! Pocałowałem cię i powiedziałem, że coś do ciebie czuję, ale jeśli tego nie odwzajemniasz, to okej. Nie będę cię przecież przymuszać . Chcę, żeby było między nami tak, jak przedtem. Chcę, żebyś ze mną rozmawiała, zwierzała się… tak jak przyjaciel przyjacielowi.
- Mike, proszę – zrezygnowała w połowie zdania – Wejdź – zaprosiła go do środka, zbierając po drodze rozrzucone ubrania Chestera, które wypakował z walizki, poszukując swojej ulubionej białe koszuli.
 - Mieszkacie ze sobą? – lekko się zdziwił.
- Tak. Przeniosłam tu swoje rzeczy jeszcze przed trasą – odpowiedziała cicho – Posłuchaj… ja naprawdę jestem teraz szczęśliwa. Widzę, że Chester się stara… przestał pić, a to chyba najważniejsze. Jesteś jego przyjacielem i to się liczy. Spodziewasz się dziecka… naprawdę nie chcę zamieszania, zwłaszcza teraz, kiedy wszystko zaczęło się układać. Być może, gdyby sprawy nabrały inny obrót na samym początku… gdybym nie związała się z Chesterem… ale na to teraz już za późno, więc nie chcę, żeby takie akcje, jak ta na próbie miały miejsce w przyszłości – zakończyła swój długi wywód.
- To znaczy, że gdybym był z tobą przed Chesterem… Myia, to jest nie fair
- Nie to miałam ma myśli. Kocham Chestera, od samego początku nie wchodziłeś w grę, bo jesteś moim przyjacielem i masz wspaniałą żonę
- Chazz, też ma żonę
- Tak, ale się rozwodzi. Proszę nie drąż tego tematu. Jestem z Chesterem i nie mam zamiaru tego zmieniać – nie mogę, pomyślała.
- Ale przyznaj, że na początku bardzo dobrze się ze sobą dogadywaliśmy
- Nadal tak jest. Zobacz, nawet ta rozmowa. Wszystko mówimy sobie szczerze, bez żadnych oporów i nieporozumień.
- Taa, masz rację – nie przyznał się do tego, że ta rozmowa bardzo dużo go kosztuje. Najchętniej wykrzyczałby jej prosto w twarz, że ją kocha i zrobi wszystko, by z nią być. Wiedział jednak, że dzięki takiemu postępowanie, Myia mogłaby całkowicie zerwać z nim kontakt, a tego nie chciał, za żadne skarby świata.
- Będę już leciał. Dzięki za to, że wszystko sobie wyjaśniliśmy – uśmiechnęła się do niego pogodnie. Chociaż to podniosło go na duchu. Jej uśmiech.

2 komentarze:

  1. Widzę, że jednak prowadzisz bloga :D Ciekawa jestem, co bd dalej, strasznie mi się podoba Twoje opowiadanie :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekałam, czekałam i w końcu się doczekałam :3 Naprawdę miło, że dodałaś nowy rozdział. Oczywiście wszystko mi się podoba :P
    I zapraszam do siebie na pierwszy rozdział :3

    OdpowiedzUsuń