- Nareszcie – usiadła na dużym, skórzanym fotelu.
- Stęskniłaś się za domem, co? – stanął za nią rozmasowując
jej barki i muskając chłodnym czubkiem nosa delikatną skórę na jej szyi.
- A to jest mój dom? – zapytała nieśmiało.
- No wiesz co?! Powinienem się obrazić. Dobrze wiesz, że
tak! – wsunął chłodne dłonie pod jej koszulkę. Na jej ramionach pojawiła się
gęsta skórka.
- Masz lodowate ręce – szepnęła, opierając się swobodnie o
oparcie. Chwycił jej podbródek , odchylając głowę dziewczyny do tyłu, by móc ją pocałować.
- Chazz, masz tu
łazienkę z dużą wanną? – zaśmiała się, kiedy odsunął od niej swoje wargi.
- Oczywiście, że tak. Przecież to jedna z najważniejszych
rzeczy w domu!
- Po prostu wcześniej nie zauważyłam…
- Bo zawsze korzystałaś z łazienki na parterze. Chodź –
pociągnął ją w górę tak, że momentalnie stanęła na nogach – Musisz nadrobić
zaległości – chwilę później oboje weszliśmy do ogromnej białej łazienki z
przeszkloną ścianą, od zewnątrz gęsto zarośniętą kwitnącym bluszczem. Chester
odkręcił ciepłą wodę, a Myia rozpięła bluzę i ściągnęła koszulkę. Zagwizdał na widok dziewczyny w samym staniku. Ich spojrzenia spotkały się w lustrze. Bennington zaszedł ją od tyłu,
kładąc ręce na jej biodrach i delikatnie nimi kołysząc.
- Tak, wiem. Najchętniej brałbyś mnie tu i teraz, ale trochę
romantyzmu – odwróciła się przodem do jego twarzy – Mamy wielką wannę pełną
ciepłej wody i masy bąbelków, szkoda byłoby z tego nie skorzystać – rozpięła
guzik od spodni i zrobiła kilka kroków bliżej okna. Chester obserwował jej ciało,
pożerając ją wzrokiem. Nie wytrzymał i przyciągnął ją do siebie, błądząc dłońmi
na wysokości jej talii. Nawet nie spostrzegł się, kiedy wylądował z ubraniami w
wodzie. Myia zdarła z niego przemoczone ciuchy.
- Trudno w to uwierzyć, ale nigdy nie robiłem tego w wannie –
oboje wybuchli niepohamowanym śmiechem.
- Kocham cię – przygryzła jego wargę. Po wszystkim, Chester
wyciągnął dziewczynę z wanny i przeniósł ją na rękach do sypialni.
- Pomoczymy całą pościel! Postaw mnie na ziemi, Chazz! – on
jednak nie zwracał uwagi na jej protesty i położył ją do łóżka wsuwając się
obok i nakrył ich szczelnie kołdrą – usłyszeli na dole telefon.
- Nie idź… - zawołała błagalnie. Było jej tak dobrze.
- Nie chce mi się. Tu jest zbyt wygodnie – przytulił ją do
siebie jeszcze mocniej, przymykając oczy.
- Masz wszystko? Poczekaj… Jak ty zawiązałeś ten krawat? –
zachichotała. Bennington denerwował się tak mocno chyba tylko podczas pierwszych
występów z Linkin Park. Czuł silny ucisk w żołądku i odruchy wymiotne. Dzisiaj
miało się rozstrzygnąć wszystko. Rozwód małżeństwo, opieka nad dziećmi,
ewentualne spotkania ect. Szczerze wątpił w to, by udało mu się dostać prawo do
opieki. Nie był matką. Nie był nawet przykładnym ojcem, bo co to za rodzic
znikający na parę miesięcy w ogólnoświatowych trasach? Nie byłby w stanie
chodzić nawet na głupie wywiadówki do szkoły. Nie mógłby odrabiać z dziećmi
zadań domowych, odwozić i odbierać ich codziennie ze szkoły, a nawet czytać
bajek na dobranoc. To wszystko robiła Samantha. Dopiero teraz widział, ile ta
niepozorna i niska kobieta robiła rzeczy. Zajmowała się dzieciakami, domem,
zawsze znalazła czas na to, by zadzwonić i zapytać go, jak się ma. Kiedy wracał
do domu, znajdował w szafie czyste koszulki, a w kuchni obiad, jednak czegoś
zabrakło? Chyba tego co najważniejsze w małżeństwie: miłości. Był obowiązek i
przywiązanie, ale zabrakło namiętności, której teraz z Myią, ma nawet nadto. Nie śmie wątpić w to, że dziewczyna również stanęłaby w przyszłości na
wysokości zadania.
- Wyobraź sobie, że nie chodzę codziennie na rozprawy do sądu
– dodał po chwili ciszy, kiedy brunetka, spojrzała na niego kątem oka.
- Bardzo śmieszne – mruknęła pod nosem – Trzymam kciuki –
cmoknęła go w policzek, czując intensywniejszy, niż zwykle zapach jego perfum.
- Mike? Co ty tu robisz?
- Słyszałem, że Chester pojechał do sądu. Chyba powinniśmy
porozmawiać.
- Nie wiem, o co ci chodzi
- Nie rób ze mnie głupka. Doskonale wiesz, co mam na myśli.
Nie traktuj mnie jak cholernego powietrza! Pocałowałem cię i powiedziałem, że
coś do ciebie czuję, ale jeśli tego nie odwzajemniasz, to okej. Nie będę cię
przecież przymuszać . Chcę, żeby było między nami tak, jak przedtem. Chcę,
żebyś ze mną rozmawiała, zwierzała się… tak jak przyjaciel przyjacielowi.
- Mike, proszę – zrezygnowała w połowie zdania – Wejdź –
zaprosiła go do środka, zbierając po drodze rozrzucone ubrania Chestera, które
wypakował z walizki, poszukując swojej ulubionej białe koszuli.
- Mieszkacie ze sobą?
– lekko się zdziwił.
- Tak. Przeniosłam tu swoje rzeczy jeszcze przed trasą –
odpowiedziała cicho – Posłuchaj… ja naprawdę jestem teraz szczęśliwa. Widzę, że
Chester się stara… przestał pić, a to chyba najważniejsze. Jesteś jego
przyjacielem i to się liczy. Spodziewasz się dziecka… naprawdę nie
chcę zamieszania, zwłaszcza teraz, kiedy wszystko zaczęło się układać. Być może,
gdyby sprawy nabrały inny obrót na samym początku… gdybym nie związała się z
Chesterem… ale na to teraz już za późno, więc nie chcę, żeby takie akcje, jak
ta na próbie miały miejsce w przyszłości – zakończyła swój długi wywód.
- To znaczy, że gdybym był z tobą przed Chesterem… Myia, to
jest nie fair
- Nie to miałam ma myśli. Kocham Chestera, od samego
początku nie wchodziłeś w grę, bo jesteś moim przyjacielem i masz wspaniałą
żonę
- Chazz, też ma żonę
- Tak, ale się rozwodzi. Proszę nie drąż tego tematu. Jestem
z Chesterem i nie mam zamiaru tego zmieniać – nie mogę, pomyślała.
- Ale przyznaj, że na początku bardzo dobrze się ze sobą
dogadywaliśmy
- Nadal tak jest. Zobacz, nawet ta rozmowa. Wszystko mówimy
sobie szczerze, bez żadnych oporów i nieporozumień.
- Taa, masz rację – nie przyznał się do tego, że ta rozmowa
bardzo dużo go kosztuje. Najchętniej wykrzyczałby jej prosto w twarz, że ją kocha
i zrobi wszystko, by z nią być. Wiedział jednak, że dzięki takiemu
postępowanie, Myia mogłaby całkowicie zerwać z nim kontakt, a tego nie
chciał, za żadne skarby świata.
- Będę już leciał. Dzięki za to, że wszystko sobie
wyjaśniliśmy – uśmiechnęła się do niego pogodnie. Chociaż to podniosło go na
duchu. Jej uśmiech.
Widzę, że jednak prowadzisz bloga :D Ciekawa jestem, co bd dalej, strasznie mi się podoba Twoje opowiadanie :D
OdpowiedzUsuńCzekałam, czekałam i w końcu się doczekałam :3 Naprawdę miło, że dodałaś nowy rozdział. Oczywiście wszystko mi się podoba :P
OdpowiedzUsuńI zapraszam do siebie na pierwszy rozdział :3