wtorek, 16 lipca 2013

2:" This is my December, These are my snow covered dreams".

Swoje popołudnie Melisa spędziła na aklimatyzowaniu się i poznawaniu nowego miejsca, w którym miała mieszkać. Razem ze swoim bratem i Samanthą siedzieli na tarasie jedząc lody i lepiej się poznawając. Kobieta na przykład nie cierpiała ryb, a Chester bardzo chciał kiedyś polecieć do Indii. Kiedy porządnie się ściemniło, a zegar wskazywał 22, nastolatka była już bardzo zmęczona.
- Ja już chyba pójdę spać - ziewnęła.
- Faktycznie, przecież dla ciebie to prawie 2 w nocy. Chodź, pokażę ci gdzie masz ręczniki - Sam oprowadziła szatynkę po ogromnej łazience pokazując jej masę kosmetyków i innych dodatków, które mogła używać. 
- W drzwiach jest zamek, możesz się więc zamknąć na godzinę i nikt nie ma prawa ci przeszkodzić - puściła do niej oczko.
- Jasne, dzięki - została sama, lekko zagubiona i onieśmielona. Postawiła na szybki prysznic i kwadrans później siedziała na brzegu łóżka w swoim nowym pokoju. Ktoś zamontował w ścianie małe lampki, które po włączeniu podświetlały każdego starannie namalowanego motyla. Z tym pięknym obrazkiem w głowie zasnęła, zanim zdążyła wejść pod kołdrę.

- Heej śpiochu! - Chester siedział po turecku na jej materacu i łaskotał ją po szyi.
- Nie mam łaskotek - rzuciła poważnym tonem.
- Oj wstawaj, chcę cię zabrać do studia, żebyś zdążyła poznać całą ekipę przed Wigilią - oznajmił.
- A co ma do tego Wigilia?
- No chłopaki przychodzą zawsze w każde ważniejsze święta. Bo i po co każdy z nich ma siedzieć sam, jak może przynieść po jakiejś pieczeni i przyjść tutaj.
- Niby racja... Oni wiedzą, że mnie przyprowadzisz? - zapytała.
- Nie mogą się doczekać, żeby poznać damską wersję mnie. Pamiętaj, nie daj się żadnemu! - ostrzegł.
- To żeś mi dodał odwagi - rzuciła z sarkazmem i wygramoliła się z łóżka, przekręcając parę razy karkiem we wszystkie strony.
- Nie masz się czego obawiać - uśmiechnął się pocieszająco i zostawił dziewczynę samą.
Po porannej toalecie i śniadaniu nadszedł czas na drogę do studia Linkin Park. Dziewczyna nerwowo przebierała palcami. Kiedy w końcu zaparkowali auto pod budynkiem, jej żołądek zmienił się w ściśnięty supeł. Wchodząc do windy wytarła spocone ręce o spodnie. Powodem jej zdenerwowania nie był fakt, że za chwilę pozna kogoś sławnego. Zawsze tak się czuła, kiedy musiała wejść w grupę obcych dla niej ludzi. Przecież to są przyjaciele Chazza, pomyślała. Uspokój się! Wokalista otworzył drzwi z napisem Linkin Park. Powitało ją ciepłe czerwone wnętrze. Spodziewała się raczej czegoś surowego, co przypominałoby stanowisko pracy.
- Hej wszystkim! - zawołał Bennington.
- Siema! - usłyszała odpowiedź z pokoju po lewej stronie. Chester otworzył szerzej przymknięte drzwi i zaprosił dziewczynę do środka.
- Cześć - odezwała się cicho.
- Heeej - ubrany w luźne dresy i dwa rozmiary za dużą koszulkę raper stanął niechlujnie naprzeciwko rodzeństwa.
- No więc to jest Melisa - oznajmił kumplowi.
- Mike - przedstawił się podając jej rękę. Stanowczo ścisnął jej wątłą dłoń - Spodziewałem się raczej jakiejś zbuntowanej nastolatki z wygoloną głową i podartą, czarną koszulkę. Przynajmniej kogoś takiego, jak Chester. Serio jesteście rodzeństwem, czy ten tu - wskazał na Benningtona - Się zgrywa?
- Tak było, jak ostatnio sprawdzaliśmy - próbowała jakoś delikatnie poluźnić atmosferę. Najwyraźniej chłopakom w ogóle nie było to potrzebne, bo sami z siebie mieli niezły ubaw.

Tego dnia nie udało jej się poznać reszty zespołu, ponieważ każdy z chłopaków zajęty był świątecznymi przygotowaniami. Melisa wróciła do domu szybciej, korzystając z okazji, że Samantha przejeżdżała obok studia. Chester był nie co zaskoczony tym, że nie kręci ją podziwianie narodzin kolejnego studyjnego albumu grupy. Ona jednak o wiele lepiej czuła się w domu, pomagając bratowej w gotowaniu i pieczeniu świątecznych potraw.
- Możesz wziąć te pudło z łańcuchami oraz lampkami i ozdobić schody - zasugerowała Sam.
- Się robi! -wieczorem rozsiadł się na lśniącej podłodze w swoim pokoju i naszkicowała gotyckiego anioła, którego malowaniem zajęła się później.  Tak minęła jej ostatni dzień i południe 24 grudnia. Wieczorem nastolatka ubrała w  to, co miała najodświętniejszego, czyli czarną spódniczkę i białą koszulę. Całe szczęście, że zanim Melisa zeszła na dół, zobaczyła ją Samantha
- Dziewczyno, jak ty wyglądasz? Wybierasz się na szkolną akademię, czy jak? Chodź - zabrała ją do swojej garderoby i kazała przymierzać kilka sukienek. W końcu wybrały odpowiednią. Chabrowa, lekko przed kolano i śliczne nie wysokie czarne szpilki.
- Czuję się tak jakoś inaczej - skomentowała swoje odbicie w lustrze.
- Bo właśnie o to chodzi! Są święta - uśmiechnęła się - Teraz, wyglądając jak miss stanu Kalifornia możesz spokojnie pokazać się gościom.
 - Sam, ile tak właściwie będzie tu osób?
- Hm... z 12? W każdym razie nie aż tak dużo.
- Przecież ja znam tylko ciebie, Chazza i Mike'a. A jak tamci mnie nie polubią? - spięła się.
- Oh przestań gadać głupoty - obie panie schodziły wolno na parter, przywitać się z gośćmi.
- Już są moje piękne kobiety - zawołał Bennington i cala uwaga wszystkich zgromadzonych skupiła się na brunetce i szatynce.
- Nie wiedziałem stary, że lubisz trójkąty-  zażartował japończyk, jak się później okazało Mr Hahn, lub po prostu Joe.
- Bardzo śmieszne! Uważaj, bo pomyślę sobie, że coś sugerujesz. To jest moja siostra - przedstawił wszystkim nastolatkę.
- Melisa - uśmiechnęła się nieśmiało. Po kolacji i krótkiej rozmowie z każdym z gości nadeszła pora na prezenty. Pierwszy z nich otworzył syn Chestera z poprzedniego związku, który był 5 lat młodszy od niej. Następnie nadeszła pora, by to ona rozdarła błękitny papier i ujrzała, co jest pod nim. Niewielkie pudełko skrywało najnowszy model telefonu. Taki sam, jakiego używał Chazzy i reszta zespołu. Dzięki wbudowanemu aparatowi mogła uchwycać każdą piękną chwilę. Na pierwszym zdjęciu znaleźli się wszyscy goście siedzący pod choinką z  szerokimi bananami na twarzach. Kilka następnych to na przykład mocno gestykulujący nad niedojedzonym indykiem Chester i czerwony Mike, który zachłysnął się ością.

Wieczorem po zagraniu kilku świątecznych piosenek na gitarach ( w końcu otaczali ją sami muzycy) każdy zaczął znajdować sobie jakieś zajęcie. Phoenix razem z Robem grali na playstation, a Samantha plotkowała z narzeczoną Dave'a. Melisa uznała, że to odpowiednia chwila, by dyskretnie ulotnić się do swojego pokoju. Przebrała się w wygodne dresy i przybrudzoną koszulkę, by nałożyć drugą warstwę farby, na swój obraz. Siedząc tyłem do drzwi nie zauważyła, kiedy do pokoju wszedł niespodziewany gość.
- Ładnie malujesz - usłyszała w momencie, gdy na szczęście nabierała na pędzel świeżej farby, a nie nanosiła detale. Wzdrygnęła się, pochlapując trochę podłogę.
- Mike, strasznie mnie przestraszyłeś - odetchnęła z ulgą.
- Masz dobre farby - uśmiechnął się pogodnie.
- Chester pomógł mi wybierać. Wsparł się na twoim guście - przyznała.
- Naprawdę genialnie ci to wyszło - pochwalił ją.
- Dzięki - zarumieniła się.
- Jak się podoba twoja prywatne dżungla.
- Jest świetna, ale.... chwila, to twoje dzieło? - była wyraźnie zaskoczona.
- Wiesz, Chester chciał żebym jakoś pomógł mu udekorować pokój jego siostrzyczki - skrzywił się, wymawiając te słowo znacznie przesłodzonym tonem.
- To jest cudowne. Przez dwie noce gapiłam się na to malowidło, nie mogąc wyjść z podziwu idealnej głębi, którą uzyskał autor. Byłam przekonana, że robił to zawodowiec - orzekła.
- I miałaś rację. Skończyłem Pasadena Art College Of Design
- Serio?! - wyprostowała się, chcąc chodź na chwilę odciążyć plecy. Nachylała się nad płótnem od dobrej godziny - To zawsze było moje marzenie. Gdybym jednak mogła wybierać, zapisałabym się na kierunek związany z fotografią. Nie wróżę sobie żadnej świetlanej przyszłości związanej z malowaniem. Do tego potrzebny jest talent- A ty go masz - onieśmielił dziwczynę, która pokryła się rumieńcem. Kolejny raz w jego towarzystwie.

7 komentarzy:

  1. Świetne, świetne, świetne!!! Joe zwalił mnie z krzesła, a potem z podłogi xD Naprawdę mi się podoba Twoje opowiadanie no!!!! Czekam na następny rozdział xD A btw, mam prośbę... Mogłabyś mnie informować? colors-of-my-hope.blogspot.com :D Pozdrawiam i życzę weny xDDDDD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciałam cię poinformować, ale link jest niepoprawny...

      Właśnie takie jest zadanie Joe'go i będę go przedstawiać w tym opowiadaniu tak samo, jak w poprzednim, czyli z jajem :D

      Miło mi, że ci się podoba

      Usuń
  2. No, no, no... Melisa i Mike - tu coś się kroi, albo ja nie będę sobą :)
    Serio, ten cykl podoba mi się bardziej, niż poprzedni, ale to dlatego, że jest bohaterka, którą mogę sobie poobserwować i momentami się utożsamiać :)
    Hahn... Bez komentarza, ten facet jest jakiś... nieważne.

    Oczywiście czekam na kolejny, pozdrawiam i życzę weny :)
    S.

    PS. Ostatnio nie napisałam (chyba), ale opublikowałam kolejny rozdział "Not Alone", zapraszam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nowy rozdział, zapraszam :)

      Mogłabyś mnie informować, tak jak robiłaś to wcześniej?
      Dziękuję!

      Usuń
  3. Nominowałam cię do Liebster Blogger Award :D Więcej informacji na starting-to-fly-gd.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Witaj! Obserwuje Cie od dluzszego czasu, (jak zreszta wiele innych blogow o LP) jako "ninja". Niedawno postanowilam sie ujawnic :P Wiec chce wyrazic zal ze nie kontynuujesz poprzedniego opowiadania, ale chce takze powiedziec, ze nowe jest obiecujace. Mike... *O* Jak przeczytalam pierwszy odc. to pomyslalam " NIe no! Na zwiazek Chaza z siostra jeszcze nie trafilam!" A tu tymczasem Mike staje w kolejce do melisy xD Bardzo ladnie napisane, bardzo ciekawie, pieeeekny szablon :) Pozytywnie i na plus. Ahh, kolejny blog ktorego dodaje do listy "czytam i polecam" ;)
    Mam nadzieje ze zajrzysz do mnie, dopiero zaczynam
    http://my-own-paranoia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło, że ci się podoba i niezmiernie się cieszę, że się ujawniłaś. Musiałam zakończyć pierwsze opowiadanie, bo po prostu skończyła mi się na nie wena i cierpliwość, a jestem człowiekiem, który kończy wszelkie sprawy wysysające z niego energię ;P
      Nie no związek Chazza z siostrą byłby przynajmniej nie na miejscu. Aż tak daleko moja wyobraźnia i tolerancja nie sięga XD

      Usuń