piątek, 26 lipca 2013

3:"Memories consume, Like opening the wound..."

- Idę po żarcie. Melisa przejdziesz się ze mną, czy zostajesz? – zapytał zgarniając z biurka portfel.
- Zostanę. Mike powiedział, że puści mi parę mocniejszych nagrań, które kiedyś zarejestrowaliście.
- Znalazła się true metalówa gardząca naszą muzyką – prychnął Chester wychodząc i zamykając za sobą drzwi.
- Naucz mnie tak rysować, Joe – jęknęła.
- Na pewno, żebyś jeszcze zaczęła się cofać, zamiast rozwijać. Spike opowiadał mi co za cuda tworzysz w domu – Szczególną uwagę przykuła do dwóch niepozornych słów. „Dom” brzmiało dla niej teraz bardzo namacalnie. Wymawiała je tak, jak Mr Hahn, czy każda inna osoba; wyraz miał bowiem nabrał dla niej znaczenia.
- Spike? – zachichotała.
- No Mike… Nie mów, że jeszcze na to nie wpadłaś. My nazywaliśmy go tak już w szkole średniej.
- I swoją drogą moglibyście już przestać. To zaczyna być coraz bardziej irytujące – Shinoda wrócił z kawą – Ja rozumiem, dzieciaki w High School… ale dorośli faceci?
- Mnie przezywają „Zioło”, albo „E ty”. Może być gorzej – puściła mu oczko.
- Zioło? – Zainteresował się Phoenix – Ciekawe, dlaczego…Hm… - usiadł w pozycji greckiego myśliciela.
- No od Melisy
- Ahhh myślałem, że… zresztą nieważne – machnął ręką.
- Nie takie zioła ci w głowie, co? Przyznaj się Dave! – zaczął dokuczać mu Rob. Przekomarzali się tym, kto co wciągał – No teraz ty opowiedz, jakie masz ciekawe doświadczenia? Wiesz… póki nie ma twojego brata. Dla niego to dość drażliwy temat. A jeśli zacznie gadać o nim twoja siostra to już w ogóle kaplica.
- Czemu „drażliwy”? – zapytała.
- Zdarzało mu się eksperymentować. Dopiero niedawno rzucił ten syf – wtrącił się Mike.
- Pierdu pierdu… Dalej, śmiało Mała. Zrozumiemy, jeśli oczywiście brakuje ci doświadczenia w takich sprawach.
- No zdarzyło się parę razy, ale nie przesadzajmy… zresztą to nie jest temat, którym należy się chwalić – odpowiedziała stanowczo i nabrała wody w usta, nie dając już niczego z siebie na ten temat wydusić. Zespół był dzisiaj tak rozkojarzony, że Mike wyrzucił ich wszystkich ze studia, zostając wyłącznie z Chesterem i jego nieśmiałą siostrą. Ona raczej nie będzie im przeszkadzać w wymyślaniu tekstów, czy nagrywaniu wokali.
- Melisa, mogę cię o coś zapytać?
- No jasne – miała rozbrajający i szczery uśmiech. Chłopak widząc jej radośnie uniesione kąciki ust nie mógł się powstrzymać, by samemu tego nie zrobić.
- Bo widzisz nie chciałaś powiedzieć Phoenixowi o tym, z czym eksperymentowałaś. Szczerze mówiąc całą ta rozmowa była trochę pomysłem Chestera.
- Chazza? Ale czemu? – szczerze się zdziwiła.
- Twój brat dobrze wie, w jakim środowisk musiałaś się wychowywać. Boi się o ciebie i nie wiedział, jak ma o tym do ciebie zagadać, więc z kolei my wpadliśmy na to, by subtelnie co nieco z ciebie wyciągnąć.
- Zakładam, że miało to być tajemnicą? – prychnęła, ukazując odrobinę skrywanej urazy.
- Nie złość się na niego, po prostu martwi się o ciebie.
- Dobra, proszę bardzo. Bawiłam się marihuaną i crackiem. Kilka razy poniosło mnie na LSD, chodź trudno po mnie poznać, że cokolwiek brałam osobom, które mnie nie znają. Staję się wtedy żywiołowa, a nie jak zwykle siedzę w kącie. Dwa razy zdarzyło mi się zakręcić przy kokainie, ale od tego momentu postanowiłam, że się wycofam, póki jeszcze mogę. To wszystko. Możesz śmiało donieść Mojemu bratu – rzuciła kąśliwie – Doceniam twoją szczerość, tylko po prostu nie jestem w stanie tego wyrazić. Muszę przetrawić w sobie złość, żeby nie wybuchnąć. Chyba rozumiesz…
- Ta… - Melisa wstała z krzesła, zabierając czystą kartkę i długopis. Przesiadła się na sofę w rogu pomieszczenia i energicznie coś rysowała. Po kilku minutach do studia wrócił Bennington. Rozejrzał się po pomieszczeniu i spotkał ze wzrokiem Mike’a. Kiwnął głową i zmarszczył czoło oczekując więcej wyjaśnień, niż przeszywające go spojrzenie Shinody.
- Napisałem połowę tekstu do melodii, którą ostatnio wymyśliliśmy z Robem. Chodź i sprawdź czy ci pasuje – tak naprawdę na kartce Mike po krótce nakreślił Chesterowi sytuację, która go ominęła. „Przecież nie miałeś jej o niczym mówić, idioto!” – wokalista dopisał swoją odpowiedź
- Teraz jest całkiem niezły
- Ale co? – Shinoda zapomniał się.
- No tekst – Chester niby od niechcenia przeszedł się po pomieszczeniu podchodząc do swojej siostry i zerkając, co rysuje. Na Kartce papier widniała czerwono włosa dziewczyna krzycząca całą sobą: spięte ramiona, zmarszczone czoło, ściśnięte oczy i szeroko rozwarte usta.
- Melisa, przepraszam cię, że chciałem załatwić to w ten sposób. Po prostu nie wyobrażałem sobie rozmawiać z tobą na takie tematy. Jestem ostatnią osobą, która mogłaby cię pouczać.
- A co takiego strasznego zrobiłeś? Byłeś jak Nikki Sixx  z Motley Crue, czy Slash z Guns N’ Roses? – nadal była spokojna, chodź jej nerwy wisiały na włosku. Bała się, że wybuchnie.
- Byłem uzależniony od kokainy i metaamfetaminy. Z różnych powodów wyleciałem ze szkoły. Kiedy miałem osiemnaście lat zostałem aresztowany za posiadanie narkotyków. Nie było tego dużo, ale zawsze… - dopiero teraz zauważył, że są w studio sami. Mike najwyraźniej stwierdził, że to zbyt prywatna chwila dla dwójki rodzeństwa. Z każdym kolejnym słowem Chazza w oczach Melisy pojawiało się coraz więcej łez – Nie jestem dobrym charakterem. Myślisz, że wychowałem się w szczęśliwej rodzinie, gdzie jadaliśmy wspólnie niedzielne obiadki i opowiadaliśmy sobie jak nam minął tydzień? Niestety nie… Dlatego tak bardzo zależy mi na tym, żeby mieć wielką rodzinę. Pieprzoną szóstkę dzieci, dom z ogrodem, psa i być cholernie nadopiekuńczym w stosunku do wszystkich swoich bliskich.
- Czasami tylko możesz zrobić im przez to krzywdę, wiesz…. Starając się być idealnym ojcem, bratem, przyjacielem i wujkiem. To twoje marzenie, ale nie ty sam; nie twoja osobowość i charakter – siostra dała mu trochę do myślenia i musiał to przyznać: miała rację.
- Wiem, tylko nie zawsze nad tym panuję. Chciałbym podświadomie wynagrodzić sam sobie wszystkie mniej lub bardziej spieprzone lata – westchnął – Dlatego mogę cię często wkurzać, bo chcę dla ciebie jak najlepiej – poczochrał jej włosy – Nie denerwujesz się, że zniszczyłem ci fryzurę – zaśmiał się.
- Co to za fryzura? – prychnęła – Przy najbliższej okazji stanę przed lustrem z nożyczkami i zrobię z nimi porządek – oznajmiła.
- Jeszcze czego!  Najlepiej od razu zrób się na mnie  - zażartował – Pojedziemy do fryzjera. Jeśli już tak bardzo znudziła ci się ta fryzura, masz mieć nową i porządną, a twój starszy brat ci w tym pomoże – skoro Chester zaoferował swoją pomoc i pokazał dobre chęci trzeba było z tego skorzystać, prawda? Melisa przez półtorej godziny nie mogła zdecydować się, co chce mieć na głowie. Ostatecznie postawiła na ostre cieniowanie jej długich do pasa włosów i koloryzację na głęboką czerwień.
- Muszę przyznać, że wyglądasz zajebiście, chodź myślałem, że od tego siedzenia i czekania tyłek mi odpadnie. Kurde – zatrzymał się na chwilę – Ale ja mam ładną siostrę! Normalnie brałbym cię, gdybyś tylko nie była…
- Jasne, jasne po prostu nie chcesz, żebym czuła się głupio, bo wyglądam, jak idiotka. Rozumiem – spuściła głowę lekko rozczarowana.
- No co ty! Mówię, jak jest.
- Te moje dziwne oczy powinnam ukrywać całe swoje życie pod dużymi, ciemnymi okularami
- Ale czego ty od nic chcesz. Są przecież takie, jak moje
- No właśnie! – udała zrozpaczoną, podpuszczając Chazza.
- Auć!- syknął.
- No dobra – przyznała po kwadransie jazdy w kompletnej ciszy – To nie było zabawne
- A miało? – nadal się na nią dąsał.
- Oj przestań. Dobrze wiesz, że nie miałam niczego złego na myśli – nadal się nie odzywał – No przepraszam – stęknęła.
- Chciałem cię tylko sprawdzić – przyznał z tajemniczym uśmiechem błąkającym się na jego twarzy.
- Ale po co…?
- Muszę wiedzieć, czy wytrzymam z tobą w trasie – dał jej moment do namysłu i przetworzenia informacji.
- W jakiej trasie? – zapytała podejrzliwie.
- Takiej normalnej. Tour bus, zespół i te sprawy
- Zabierasz mnie w trasę?! – wrzasnęła.
- Wydaje mi się, że właśnie w tej sprawie dzwoniłem dzisiaj do naszego managera – zamyślił się, jak na tureckim kazaniu.
- Jeju!!!!!! – rzuciła mu się na szyję. Chłopak zjechał na chwilę ze swojego pasa, po czym szybko na niego wrócił. Dobrze, że wracali drogą na której nie było tak dużego ruchu, niż zwykle.
- Ja wszystko rozumiem, ale żebyś chciała mnie za to zabić?

- Przepraszam – pisnęła uradowana.

4 komentarze:

  1. " Ja wszystko rozumiem, ale żebyś chciała mnie za to zabić?" - padłam xDDD Chcę kolejny rozdział w trybie now i na drugim blogu też xDDD Więc życzę weny i czekam xDDD

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham niektóre z Twoich porównań,wiesz? Już chyba o tym mówiłam kiedyś,ale bardziej podoba mi się ta historia niż poprzednia. Melisa i narkotyki... tego bym się nie spodziewała,ale łączy ją to w jakiś sposób z bratem... Zastanawia mnie tylko ten numer z trasą: sześciu facetów i ona w jednym tour busie? Mieszanka wybuchowa gwarantowana. Cóż, nie pozostaje mi nic innego, jak tylko życzyć ci weny i czekać niecierpliwie na kolejny.
    Pozdrawiam,
    S.

    OdpowiedzUsuń
  3. świetne :D tak jak Izzy również padłam jak przeczytałam ten tekst :>
    czekam na następne , życzę weny i pozdrawiam :)
    ps: zapraszam do mnie : http://story-of-soldiers.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale fajne opowiadanie :) trafiłam niedawno i sobie śledzę jak ninja xd Ale dzisiaj robię wyjątek i komentuję, świetny rozdział. Fajne opisane, ciekawa fabuła no i co mam jeszcze pisać? Czytam dalej, bo mam zaległości.
    Pozdrawiam, życzę weny i zapraszam do siebie:
    my-own-paranoia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń