- Idę po żarcie. Melisa przejdziesz się ze mną, czy
zostajesz? – zapytał zgarniając z biurka portfel.
- Zostanę. Mike powiedział, że puści mi parę mocniejszych
nagrań, które kiedyś zarejestrowaliście.
- Znalazła się true metalówa gardząca naszą muzyką –
prychnął Chester wychodząc i zamykając za sobą drzwi.
- Naucz mnie tak rysować, Joe – jęknęła.
- Na pewno, żebyś jeszcze zaczęła się cofać, zamiast
rozwijać. Spike opowiadał mi co za cuda tworzysz w domu – Szczególną uwagę
przykuła do dwóch niepozornych słów. „Dom” brzmiało dla niej teraz bardzo
namacalnie. Wymawiała je tak, jak Mr Hahn, czy każda inna osoba; wyraz miał
bowiem nabrał dla niej znaczenia.
- Spike? – zachichotała.
- No Mike… Nie mów, że jeszcze na to nie wpadłaś. My nazywaliśmy
go tak już w szkole średniej.
- I swoją drogą moglibyście już przestać. To zaczyna być
coraz bardziej irytujące – Shinoda wrócił z kawą – Ja rozumiem, dzieciaki w
High School… ale dorośli faceci?
- Mnie przezywają „Zioło”, albo „E ty”. Może być gorzej –
puściła mu oczko.
- Zioło? – Zainteresował się Phoenix – Ciekawe, dlaczego…Hm…
- usiadł w pozycji greckiego myśliciela.
- No od Melisy
- Ahhh myślałem, że… zresztą nieważne – machnął ręką.
- Nie takie zioła ci w głowie, co? Przyznaj się Dave! – zaczął
dokuczać mu Rob. Przekomarzali się tym, kto co wciągał – No teraz ty opowiedz,
jakie masz ciekawe doświadczenia? Wiesz… póki nie ma twojego brata. Dla niego
to dość drażliwy temat. A jeśli zacznie gadać o nim twoja siostra to już w
ogóle kaplica.
- Czemu „drażliwy”? – zapytała.
- Zdarzało mu się eksperymentować. Dopiero niedawno rzucił
ten syf – wtrącił się Mike.
- Pierdu pierdu… Dalej, śmiało Mała. Zrozumiemy, jeśli
oczywiście brakuje ci doświadczenia w takich sprawach.
- No zdarzyło się parę razy, ale nie przesadzajmy… zresztą
to nie jest temat, którym należy się chwalić – odpowiedziała stanowczo i
nabrała wody w usta, nie dając już niczego z siebie na ten temat wydusić.
Zespół był dzisiaj tak rozkojarzony, że Mike wyrzucił ich wszystkich ze studia,
zostając wyłącznie z Chesterem i jego nieśmiałą siostrą. Ona raczej nie będzie
im przeszkadzać w wymyślaniu tekstów, czy nagrywaniu wokali.
- Melisa, mogę cię o coś zapytać?
- No jasne – miała rozbrajający i szczery uśmiech. Chłopak
widząc jej radośnie uniesione kąciki ust nie mógł się powstrzymać, by samemu
tego nie zrobić.
- Bo widzisz nie chciałaś powiedzieć Phoenixowi o tym, z
czym eksperymentowałaś. Szczerze mówiąc całą ta rozmowa była trochę pomysłem
Chestera.
- Chazza? Ale czemu? – szczerze się zdziwiła.
- Twój brat dobrze wie, w jakim środowisk musiałaś się
wychowywać. Boi się o ciebie i nie wiedział, jak ma o tym do ciebie zagadać,
więc z kolei my wpadliśmy na to, by subtelnie co nieco z ciebie wyciągnąć.
- Zakładam, że miało to być tajemnicą? – prychnęła, ukazując
odrobinę skrywanej urazy.
- Nie złość się na niego, po prostu martwi się o ciebie.
- Dobra, proszę bardzo. Bawiłam się marihuaną i crackiem.
Kilka razy poniosło mnie na LSD, chodź trudno po mnie poznać, że cokolwiek
brałam osobom, które mnie nie znają. Staję się wtedy żywiołowa, a nie jak
zwykle siedzę w kącie. Dwa razy zdarzyło mi się zakręcić przy kokainie, ale od
tego momentu postanowiłam, że się wycofam, póki jeszcze mogę. To wszystko.
Możesz śmiało donieść Mojemu bratu – rzuciła kąśliwie – Doceniam twoją
szczerość, tylko po prostu nie jestem w stanie tego wyrazić. Muszę przetrawić w
sobie złość, żeby nie wybuchnąć. Chyba rozumiesz…
- Ta… - Melisa wstała z krzesła, zabierając czystą kartkę i
długopis. Przesiadła się na sofę w rogu pomieszczenia i energicznie coś
rysowała. Po kilku minutach do studia wrócił Bennington. Rozejrzał się po
pomieszczeniu i spotkał ze wzrokiem Mike’a. Kiwnął głową i zmarszczył czoło
oczekując więcej wyjaśnień, niż przeszywające go spojrzenie Shinody.
- Napisałem połowę tekstu do melodii, którą ostatnio
wymyśliliśmy z Robem. Chodź i sprawdź czy ci pasuje – tak naprawdę na kartce
Mike po krótce nakreślił Chesterowi sytuację, która go ominęła. „Przecież nie
miałeś jej o niczym mówić, idioto!” – wokalista dopisał swoją odpowiedź
- Teraz jest całkiem niezły
- Ale co? – Shinoda zapomniał się.
- No tekst – Chester niby od niechcenia przeszedł się po
pomieszczeniu podchodząc do swojej siostry i zerkając, co rysuje. Na Kartce
papier widniała czerwono włosa dziewczyna krzycząca całą sobą: spięte ramiona,
zmarszczone czoło, ściśnięte oczy i szeroko rozwarte usta.
- Melisa, przepraszam cię, że chciałem załatwić to w ten
sposób. Po prostu nie wyobrażałem sobie rozmawiać z tobą na takie tematy.
Jestem ostatnią osobą, która mogłaby cię pouczać.
- A co takiego strasznego zrobiłeś? Byłeś jak Nikki
Sixx z Motley Crue, czy Slash z Guns N’
Roses? – nadal była spokojna, chodź jej nerwy wisiały na włosku. Bała się, że
wybuchnie.
- Byłem uzależniony od kokainy i metaamfetaminy. Z różnych
powodów wyleciałem ze szkoły. Kiedy miałem osiemnaście lat zostałem aresztowany
za posiadanie narkotyków. Nie było tego dużo, ale zawsze… - dopiero teraz
zauważył, że są w studio sami. Mike najwyraźniej stwierdził, że to zbyt
prywatna chwila dla dwójki rodzeństwa. Z każdym kolejnym słowem Chazza w oczach
Melisy pojawiało się coraz więcej łez – Nie jestem dobrym charakterem. Myślisz,
że wychowałem się w szczęśliwej rodzinie, gdzie jadaliśmy wspólnie niedzielne
obiadki i opowiadaliśmy sobie jak nam minął tydzień? Niestety nie… Dlatego tak
bardzo zależy mi na tym, żeby mieć wielką rodzinę. Pieprzoną szóstkę dzieci,
dom z ogrodem, psa i być cholernie nadopiekuńczym w stosunku do wszystkich
swoich bliskich.
- Czasami tylko możesz zrobić im przez to krzywdę, wiesz….
Starając się być idealnym ojcem, bratem, przyjacielem i wujkiem. To twoje
marzenie, ale nie ty sam; nie twoja osobowość i charakter – siostra dała mu
trochę do myślenia i musiał to przyznać: miała rację.
- Wiem, tylko nie zawsze nad tym panuję. Chciałbym
podświadomie wynagrodzić sam sobie wszystkie mniej lub bardziej spieprzone lata
– westchnął – Dlatego mogę cię często wkurzać, bo chcę dla ciebie jak najlepiej
– poczochrał jej włosy – Nie denerwujesz się, że zniszczyłem ci fryzurę –
zaśmiał się.
- Co to za fryzura? – prychnęła – Przy najbliższej okazji
stanę przed lustrem z nożyczkami i zrobię z nimi porządek – oznajmiła.
- Jeszcze czego!
Najlepiej od razu zrób się na mnie
- zażartował – Pojedziemy do fryzjera. Jeśli już tak bardzo znudziła ci
się ta fryzura, masz mieć nową i porządną, a twój starszy brat ci w tym pomoże
– skoro Chester zaoferował swoją pomoc i pokazał dobre chęci trzeba było z tego
skorzystać, prawda? Melisa przez półtorej godziny nie mogła zdecydować się, co
chce mieć na głowie. Ostatecznie postawiła na ostre cieniowanie jej długich do
pasa włosów i koloryzację na głęboką czerwień.
- Muszę przyznać, że wyglądasz zajebiście, chodź myślałem,
że od tego siedzenia i czekania tyłek mi odpadnie. Kurde – zatrzymał się na
chwilę – Ale ja mam ładną siostrę! Normalnie brałbym cię, gdybyś tylko nie
była…
- Jasne, jasne po prostu nie chcesz, żebym czuła się głupio,
bo wyglądam, jak idiotka. Rozumiem – spuściła głowę lekko rozczarowana.
- No co ty! Mówię, jak jest.
- Te moje dziwne oczy powinnam ukrywać całe swoje życie pod
dużymi, ciemnymi okularami
- Ale czego ty od nic chcesz. Są przecież takie, jak moje
- No właśnie! – udała zrozpaczoną, podpuszczając Chazza.
- Auć!- syknął.
- No dobra – przyznała po kwadransie jazdy w kompletnej
ciszy – To nie było zabawne
- A miało? – nadal się na nią dąsał.
- Oj przestań. Dobrze wiesz, że nie miałam niczego złego na
myśli – nadal się nie odzywał – No przepraszam – stęknęła.
- Chciałem cię tylko sprawdzić – przyznał z tajemniczym
uśmiechem błąkającym się na jego twarzy.
- Ale po co…?
- Muszę wiedzieć, czy wytrzymam z tobą w trasie – dał jej
moment do namysłu i przetworzenia informacji.
- W jakiej trasie? – zapytała podejrzliwie.
- Takiej normalnej. Tour bus, zespół i te sprawy
- Zabierasz mnie w trasę?! – wrzasnęła.
- Wydaje mi się, że właśnie w tej sprawie dzwoniłem dzisiaj
do naszego managera – zamyślił się, jak na tureckim kazaniu.
- Jeju!!!!!! – rzuciła mu się na szyję. Chłopak zjechał na
chwilę ze swojego pasa, po czym szybko na niego wrócił. Dobrze, że wracali
drogą na której nie było tak dużego ruchu, niż zwykle.
- Ja wszystko rozumiem, ale żebyś chciała mnie za to zabić?
- Przepraszam – pisnęła uradowana.
" Ja wszystko rozumiem, ale żebyś chciała mnie za to zabić?" - padłam xDDD Chcę kolejny rozdział w trybie now i na drugim blogu też xDDD Więc życzę weny i czekam xDDD
OdpowiedzUsuńKocham niektóre z Twoich porównań,wiesz? Już chyba o tym mówiłam kiedyś,ale bardziej podoba mi się ta historia niż poprzednia. Melisa i narkotyki... tego bym się nie spodziewała,ale łączy ją to w jakiś sposób z bratem... Zastanawia mnie tylko ten numer z trasą: sześciu facetów i ona w jednym tour busie? Mieszanka wybuchowa gwarantowana. Cóż, nie pozostaje mi nic innego, jak tylko życzyć ci weny i czekać niecierpliwie na kolejny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
S.
świetne :D tak jak Izzy również padłam jak przeczytałam ten tekst :>
OdpowiedzUsuńczekam na następne , życzę weny i pozdrawiam :)
ps: zapraszam do mnie : http://story-of-soldiers.blogspot.com/
Ale fajne opowiadanie :) trafiłam niedawno i sobie śledzę jak ninja xd Ale dzisiaj robię wyjątek i komentuję, świetny rozdział. Fajne opisane, ciekawa fabuła no i co mam jeszcze pisać? Czytam dalej, bo mam zaległości.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, życzę weny i zapraszam do siebie:
my-own-paranoia.blogspot.com