czwartek, 15 sierpnia 2013

5:"I got a heart full of pain, head full of stress Head full of anger, held in my chest".

- Masz zostawić ją w spokoju! Mike – westchnął – Ja jestem w stanie tolerować naprawdę wiele. Jesteś moim przyjacielem i nie chcę się z tobą kłócić, ale nie dostawiaj się do mojej siostry! Ostatnią rzeczą, o której marzę jest to by mój przyjaciel chodził z moją nieletnią siostrą.
- Chester, ona ma wybór, a ja nie będę wpierdalał się w jej życie na siłę. Wszystko zależy od niej: chce, bym był jej przyjacielem? Nie ma sprawy. Wrogiem? Przeżyję, zawsze  to jakieś uczucie. Chociaż postaraj się mnie zrozumieć . Kiedy przyprowadziłeś ją do studia miałem ochotę rzucić coś w stylu: Sam ci się znudziła, że wyrywasz TAKIE laski?”. Tymczasem Mel okazała się zupełnie inna. Pod tą nieśmiałością skrywa naprawdę ciekawą osobę. Widziałeś jej obrazy? To jej wnętrze – barwne, nieprzeniknione i tajemnicze. Cholerna głębia, której niczym nie można przemierzyć – podsumował.
- Błagam cię Mike, zamknij się, bo jak boga kocham, zaraz ci przypierdolę! Ugh! – zdusił w sobie instynkt mordercy i korzystając z okazji, że tour bus stoi już na parkingu na tyłach ogromnego klubu w Las Vegas, wyszedł na zewnątrz.
    Melisa powoli wstała ze swojego posłania odkrywając, że nie ma ani zawrotów głowy, ani nudności. Przeczesała potargane włosy szczupłymi palcami i weszła do kuchenki, chcąc nawilżyć zeschnięte na wiór gardło. Dostrzegła siedzącego na jednej z kanap Spike’a, który wpatrywał się tempo w okno, za którym nie było nic interesującego.
- Mike? – zawołała cichym, jeszcze zaspanym głosem. Obrócił się gwałtownie, strącając na podłogę jej szklankę z wodą, którą ustawiła na krawędzi stolika.
- Przepraszam – odpowiedział krótko, wstają po ręcznik i ścierając mokrą plamę, zbierając przy okazji potłuczone kawałki szkła. Uklęknęła obok niego, chcąc mu pomóc.
- Tylko żebyś się nie… - zaczęła, ale przerwało jej jego syknięcie – Zranił – dokończyła ciszej – Pokaż – złapała jego wilgotną od wody dłoń i przyjrzała się rance: niezbyt głębokie nacięcie, które nie wymagało prawdopodobnie nawet plastra, przypadło w dość nieporęcznym dla muzyka miejscu - na opuszku palca wskazującego lewej ręki.
- Cholera, wszystko się dzisiaj pieprzy – odetchnął głęboko, opierając się plecami o szafki.
- Mogłam to pozbierać sama – zaczęła.
- Nie, bo ja strąciłem tę szklankę – wyjaśnił.
- Tak, ale niepotrzebnie cię zawołałam. Siedziałeś taki zamyślony, jakbyś się czymś martwił
- Nie twój interes – wymruczał.
- Mike – jęknęła – Słyszałam waszą rozmowę: twoją i Chazza – prześwietlił ją na wylot badawczym spojrzeniem, aż poczuła chłód gdzieś wewnątrz swojej klatki piersiowej.
- Jak DUŻO słyszałaś? – podkreślił dobitnie jedno ze słów.
- Wystarczająco, by zrozumieć, o co się na siebie boczycie od kiedy, weszliśmy razem do jednego busa. Nie powinnam siadać ci na kolanach, nie powinieneś masować mi skroni tym dziwnym olejkiem, nawet teraz nie powinniśmy zbierać wspólnie jednej, małej  szklanki, a ja powinnam mieć gdzieś powód twojego dziwnego zachowania
- Ale jednak nie jesteś obojętna na to wszystko – jego oczy rozświetliły iskierki nadziei
- Nie jestem – przyznała. Zamyślił się z nieogarniętym wyrazem twarzy.
- Dlaczego? – zapytał po chwili.
- Bo cię lubię. Tak po prostu. Słabo cię znam, ale czuję, że mnie rozumiesz. Jesteś dla mnie kimś takim, jak Chester, ale jednak w inny, trudny do określenia  sposób – wyznała zaskoczona swoimi słowami. Były zgodne z prawda, ale dopiero wypowiadając je, zdała sobie sprawę z tego, jak ważny obok jej brata jest dla niej Mike. Chłopak tymczasem przeczesał nerwowo ułożone starannie na żel włosy, po czym pochylił się w jej stronę, nie robią jednak żadnych nagłych ruchów. Chciał tylko spróbować, jak Mel na to zareaguje: musnął z ogromną delikatnością i wyczuciem jej dolną wargę. Dziewczyna rozchyliła nieco usta poddając się magii tego pocałunku. Nigdy tak naprawdę nie zwróciła uwagi na zapach Mike’a. Ot, jeden małoznaczny szczegół stał się dzisiaj czymś wyjątkowym; pewną nieopisywalną wonią, która na zawsze będzie jej się kojarzyć właśnie z tą chwilą. Opierając swobodnie dłonie na jego ramionach, które zamknęły ją w uścisku,  zauważyła, że Shinoda w rzeczywistości wcale nie musi nosić tak wielkich, rozciągniętych ubrań. Pod warstwami bluz i koszulek czuła delikatne ramiona, w których napinały się już o wiele silniejsze mięśnie. Po chwili odsunęli się od siebie, cały czas utrzymując kontakt wzrokowy.
- Gdyby teraz ktoś nas zobaczył… - zaczęła.
- Mielibyśmy kłopoty  - przyznał – Czyli będziemy się tak ukrywać i cmokać po omacku? – powstrzymał chichot.
- A planujesz więcej takich ekstremalnych przeżyć?

   Kłopotliwa, acz przyjemna sytuacja rozwiązała się sama. Mike dostał sms’a, że powinien pojawić się już na próbie. Miał przy okazji zabrać również siostrę swojego przyjaciela. Melisa przebrała się szybko, związała potargane włosy i niedługo potem pojawiła się razem z Shinodą na płycie wielkiego krytego stadionu. Porażała ją jego wielkość. Nigdy nie była w TAK dużym obiekcie. Mógł pomieścić chyba ze sto tysięcy ludzi. Gdzieś na środku malutkiej, z tej perspektywy,  sceny dostrzegła kogoś na kształt jej brata. Co innego wiedzieć o tym, że jest on front man’em naprawdę dużego zespołu, a co innego zobaczyć tego drobnego chłopaka przy mikrofonie wijącego się w rytm wydobywających się z jego gardła mniej, lub bardziej przerażających dźwięków.
- Kwadrans niewybaczalnego spóźnienia Panie Idealny!!! – wrzasnął. Pewnie miał na myśli Mike’a. W końcu udało im się dotrzeć do sceny. Melisa kręciła się po backstage’u, zjadła sałatkę z zamówionego cateringu i obserwowała brata. Trzeba jednak przyznać, że większą uwagę skupiała na raperze, który zajęty próbą nie miał szansy tego zobaczyć. To wydawało się trochę dziwne… Ona i starszy o jakieś sześć lat przyjaciel jej brata? W końcu zaczęło ją nudzić takie stanie bez celu, więc zadzwoniła do Samanthy. Zamieniła z nią kilka słów o pierwszych wrażeniach z trasy, zachowaniu chłopaków i Chesterze
- Mam być o niego zazdrosna? – zapytałam.
- Na razie nie mieliśmy okazji natknąć się na tabuny piszczących fanek, ale jeśli coś takiego się wydarzy osobiście ci o tym doniosę – uśmiechnęła się pod nosem.
- W takim razie mogę spać spokojnie. Mój facet jest w dobrych rękach. Muszę kończyć, bo właśnie stanęła mi pralka i wszystko się wygniecie. Trzymaj się i uważaj na Mike’a – ostrzegła, rozłączając się. Co miała rozumieć przez to „uważaj”? Najwyraźniej Chester już wisiał na telefonie z Sam i o wszystkim jej opowiedział.
- Nudzi ci się, co? – podskoczyła nagle. Nawet nie zauważyła, że jej brat przestał się już wydzierać i stanął za nią – Może pójdziemy do jakiejś knajpki na obiad, albo kupimy po hamburgerze i uwalimy się na nagrzanej ławce w parku?
- Jasne – przytaknęła. Razem z Chesterem udali się do ustronnego bistro, w którym chłopak nie narażał się fankom i mógł w spokoju zjeść posiłek.
- Czemu milczysz dzisiaj przez cały dzień?
- Wcale nie – zaprzeczyła.
- Zamieniłaś ze mną kilka zdań i to w dodatku równoważników.
- Słyszałam twoją rozmowę z Mike’m – przyznała w końcu.
- Eh… Powinienem najpierw porozmawiać z tobą, ale tak jakoś wyszło. Nie możesz się z nim spotykać.
- A zacznijmy od tego: skąd wiesz, że w ogóle chcę?
- Bo widać, jak ci się podoba, to ,że poświęca ci uwagę. Uśmiechasz się lekko w odpowiedzi na każdy jego gest. Ja nie chcę cię straszyć, ani karać, bo to nie twoja wina, tylko tego palanta, ale jeśli nie załatwicie jakoś tej sytuacji, będę musiał odesłać cię do Sam
- Rozmawiałeś z nią, prawda? Przez jeden wieczór wypaplałeś wszystko i nie mam w swoim otoczeniu nikogo neutralnego, z kim mogłabym pogadać o tej sytuacji. Zadzwoniłam do Sam i nawet nie rozpoczęłam tematu, a już dostałam dobrą radę, że mam „Uważać na Mike’a”.
- Bo to prawda! – rzucił stanowczo.

- Nie, Chazz! – wrzasnęła – Prawda jest taka, że świetnie się z nim dogaduję i dobrze czuję w jego towarzystwie. Mogę na niego liczyć nawet jeśli chodzi o nudności i bóle głowy spowodowane chorobą lokomocyjną. Kiedykolwiek się do niego zwrócę, wiem, że nie odejdę z kwitkiem – wytłumaczyła, wstając od stolika  i wychodząc z lokalu – Gdybym była tu z nim, nie wracałabym teraz sama na stadion w zupełnie obcym mi mieście – szepnęła do siebie.

5 komentarzy:

  1. Genialny rozdział! Niech Chaz nie rozdziela nowej parki :)
    Pozdrawiam i życzę weny!

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne!! :D Czekam z niecierpliwością na kontynuację! Bardzo dobrze piszesz ;)
    Mam nadzieje, że Chester pozwoli swojej siostrze na związek z Mike'iem. Pasują do siebie ;))
    Pozdrawiam i życzę wenyy ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedy następny rozdział?

    W międzyczasie zapraszam do siebie: my-own-paranoia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne opowiadanie ! Kiedy następny rozdział ? Już nie mogę się doczekać tego jak teraz potoczą się dalsze losy Melisy i Mike'a . Gdy będziesz miała chwilkę czasy napraszam do mnie .

    OdpowiedzUsuń
  5. Zgłosiłam Cię do L.B.A. - więcej u mnie!
    http://lizzy-leto.blogspot.com/

    Mam nadzieję, że spodoba Ci się u mnie :3

    OdpowiedzUsuń